Przez kilka dni nie pisałem tutaj, ale to dlatego, że sporo się u nas dzieje. Mamy z Asią gości w naszym mieszkaniu na Ochocie – od poniedziałku wprowadził się do nas Red, z Jolą oczywiście. U Redzika w mieszkaniu jest remont, ponieważ w lipcu zalało im niemal wszystkie pomieszczenia. Meble i inne sprzęty są z domu powystawiane, nawet podłogę zdjęto, więc, jak się domyślacie, na redowe posłanko miejsca brak, a on przecież Joli nie zostawi. Dlatego obydwoje mieszkają u nas. Asia i Jola piją wspólnie poranną kawę, robią razem kanapki i dużo rozmawiają, słowem jest im miło. Jeśli chodzi o mnie, hm, trochę mi nie wypada jako gospodarzowi tego powiedzieć, ale już się przyznam, może Red nie usłyszy smile – mimo, że ja mieszkam tam dłużej, Redo zachowuje zwykłą hierarchię, tzn. on jest statecznym starszym i poważnym panem, któremu młodzik nie powinien podskakiwać. Jeśli ja ten stan rzeczy uznaję, wszystko jest w najlepszym porządku, bo fajnie mieć obok siebie także i przedstawiciela własnego gatunku.
Może zapytacie po co aż takie zamieszanie, czy nie wystarczyłoby, żeby zwyczajnie mieszkanie wyschło. Odpowiem Wam, że niestety nie. Wody było na tyle dużo, że znalazła się w ścianach i podłodze. Bez dostępu powietrza tworzy się tam grzyb, który przeszkadzał Joli, ponieważ brzydko pachniał i był dla niej nie zdrowy, a co jeszcze gorsze, wywoływał u Reda uczulenie. Red to twardziel, więc za nic się nie przyzna, ale z tego powodu musi brać sporo leków, po których niezbyt dobrze się czuje.
Mam jednak nadzieję, że dzięki mieszkaniu u nas szybciej wyzdrowieje.
Pozdrawiam,
Gościnny Bryś
W zasadzie jest jeśień, najlepsza pora na grzyby!
Pozbierać do słoika i jak znalazł na święta. Smile.
Pozdrawiam.