Witajcie,
Ostatnio w pracy mieliśmy z Asią śmieszną sytuację.
Przyszliśmy na rano, a był to dzień, gdy zjawia się pan Mirek, który sprząta w biurze fundacji.
Asia poszła zrobić sobie kawę, a ja zostałem na dole. Wchodząc do naszego pokoju, usłyszała, że na biurku przemieszczają się szklane naczynia. Dlatego, zgodnie ze swoją znajomością moich zdolności do „organizowania dodatkowego jedzenia”, krzyknęła od razu: „Bryś, feeee”. Bardzo się zdziwiła, gdy w tej samej chwili usłyszała, że zaskoczony, poruszyłem się na moim posłanku.
Za chwilę okazało się, że to pan Mirek ścierał kurz z biurek i przestawiał naczynia, więc niestety to jemu oberwało się za moją złodziejską naturę.
Merdam przyjaźnie,
Bryś (tym razem niewinny)