O wróżce i różdżce

Dzień dobryś wszystkim,

Nie wiem, czy już Wam kiedyś mówiłem, że od mojego imienia (Bryś) w fundacji przyjęło się takie pozdrowienie.

Jednak nie o tym chciałem.

Ostatnio zastanawiam się, czy przypadkiem nie asystuję wróżce. Nie, nie obawiajcie się: nadal pracuję z moją Asią i nic się w tej kwestii na razie nie zmieniło. Jednak być może Asia jest wróżką – pewności nie mam, ale są podstawy, żeby to podejrzewać.

Pewnie zapytacie, skąd nagle u mnie takie rozważania. Już mówię.

Jednego wieczoru wyszliśmy z Asią na spacer. Ja byłem bez szorek – na długiej smyczy, a Asia z białą laską. Leżało sporo śniegu, więc w pewnym momencie Asia zeszła ze ścieżki i znalazła się gdzieś na trawie. Już nie za bardzo wiedziała, jak wrócić na chodnik. Dlatego poprosiła o pomoc jakiegoś pana. Dzięki niemu znaleźliśmy się na ścieżce. Jednak Asia zapytała, w którą stronę powinna iść do ulicy Grenady. Na to ten pan:

– W tym kierunku.

– A w tym, to w którym dokładnie? – Zapytała Asia tradycyjnie. (A muszę dodać, że miała wyciągniętą przed siebie białą laskę).

– No w tym, w którym ma pani ustawioną … hm… różdżkę wspomagającą.

Muszę Wam powiedzieć, że Asia o mało nie parsknęła śmiechem, bo nikt jeszcze tak poetycko białej laski nie nazwał.

Stąd moje podejrzenia, że asystuję wróżce, bo z tego, co wiem, to właśnie w różki mają różdżki.

 

Odpowiedz

Komentarz: