Prawie jak wilkiAutor: Sebastian Grzywacz

Cześć!
Właśnie wróciłem ze spaceru, nabiegałem się, nie byłem tam sam, o nie.
Dziś był tam ze mną Red oraz mój kuzyn Bryś.

O tak, fajnie jest poczuć się częścią sfory.
Cały park zwiedziliśmy, musiałem kuzynowi przecież pokazać gdzie jakieś jedzonko można pochłonąć.
To wymaga od nas dużej sztuki, pomyślcie ile wysiłku trzeba włożyć, aby nasi właściciele nie zorientowali się.
To, że niewidzą, to wiemy, jednak oszukać ich to już wyższa szkoła jazdy.
Mamy dzwoneczki i jak tylko przestajemy dzwonić lub dzwonimy w miejscu, to już wiedzą, że coś nie tak, w sumie to się im nie dziwię – ile razy na jednym spacerze można kupe robić!
Komenda jest komendą i wracać trzeba.
Czasem uda nam się coś uszczknąć. Sebastian nie lubi jak z ziemi zjadam smakołyki, Mówi, że rozchorować się można.
Rozchorować, phi.
To jest tak smaczne, że i pochorować można.
Wczoraj była u nas w fundacji p.Małgosia, robiła wywiad do studenckiej gazety „Płyń pod Prąd”.
Bardzo sympatyczne z niej dziewczę, wywiad dotyczył mojej pracy, jak się szkoli takie wspaniałe psy, jak pomagam Sebastianowi i jak zmieniło się jego życie, odkąd mnie ma.
Następnie odbyła się mała sesja zdjęciowa, tylko szkoda że Sebek też na zdjęciach jest, psuje swoim wyglądem mój wizerunek.
Szkoda tylko, że tak krótko pani z nami rozmawiała, nie miałem też okazji pokazać jej co potrafię, ale mieszka w Warszawie, więc na pewno będzie miała okazje mnie zobaczyć w akcji.
Jak artykuł zostanie ukończony, to[VM1] wrzucę go do mnie na stronkę.
Muszę na dziś kończyć, obowiązki mnie wzywają.
Opiszę pare przygód, które mnie spotkały, jednak to dopiero w sobote, są to zabawne sytuacje.
Pozdrawiam i macham łapką.


[VM1]

Odpowiedz

Komentarz: