Psy też odchodzą

Witam.
Zbliża się święto zmarłych.
Jest to czas zadumy, wspominania bliskich, którzy odeszli.
Piszę bliskich, ponieważ ludzie zapominają o swych futrzastych przyjaciołach. Nie chcę tu uczłowieczać zwierząt.
Jednak to ludzie są odpowiedzialni za los swych futrzaków.

Zwierzęta są istotami myślącymi, mają więc uczucia. Kto kocha bardziej bezgranicznie od psa?
Ludzie zwracają uwagę jak dany człowiek wygląda, czy jest ładny czy brzydki, bogaty czy biedny, wykształcony czy też jest analfabetą, czy jest niepełnosprawny czy tzw. Normalny.
Zwierzęta są oddane mimo wszystko, kiedy życie nas doświadcza, kiedy popadamy w kłopoty, kiedy świat staje na głowie, zwierzęta są z nami, nie odwracają się od człowieka.
Kochają ludzi mimo wszystko, psu wyrzuconemu z samochodu pęka serce z tęsknoty za panem.
Smutna rzeczywistość.
Poniżej polecam do lektury artykuł ze strony fundacji „Vis maior”
Autorem artykułu jest Paulina Łukaszewska.
Jesień psiego życia: w przeczuciu straty

Każdy pies, któremu nadasz imię i którego przyprowadzisz do domu, kiedyś umrze. Ten

okropny i nie dający się uniknąć fakt jest częścią losu, który zgotowaliśmy sobie,

wprowadzając psy do naszego życia.?

To słowa Alexandry Horowitz, autorki książki Oczami psa. Co psy wiedzą, myślą i czują

. Czy nie mógłby ich jednak wypowiedzieć każdy właściciel dotknięty stratą swojego

czworonoga?

O ile nie zdarzy się ? odpukać ? coś, co nagle zabierze nam naszego psa, naturalną

koleją rzeczy będziemy świadkami jego dojrzewania, szczytu formy i pogłębiającej

się starości.

Zazwyczaj właściciele lekceważą pierwsze sygnały zbliżającej się jesieni życia zwierzaka;

ot, dłużej śpi, czasem wydaje się bardziej uparty, wolniej reaguje na polecenia…

Niby znamy te nasze psy, lubimy myśleć o tym, że mamy z nimi silną więź, a jednak

często nie wyczuwamy zmian. Pewnie dlatego, że podświadomie nie chcemy żeby to nastąpiło

? już, teraz, w tej chwili… pies jest ?w sile wieku? albo ?jeszcze dość młody?…

Trochę w tym wszystkim jest także przewrotnej siły natury: zwierzęta nie okazują

oznak cierpienia czy dyskomfortu zbyt wyraźnie. Mówiąc kolokwialnym językiem, ?udają

że wszystko w porządku? jak długo się da.

Wesołe jest życie staruszka…

Czego możemy ? a raczej: czego musimy oczekiwać po naszym staruszku? Chociażby stępienia

zmysłów. Spowolnienia refleksu. Zaburzeń narządu ruchu, układu krążenia, hormonalnych.

Częściej trzeba będzie starzejącemu się psu sprawdzać stan uzębienia, stan skóry

i sierści.

Co my możemy mu zaofiarować? Choćby odpowiednie żywienie: z wiekiem zmniejsza się

zapotrzebowanie energetyczne organizmu (przyjęto że w starszym wieku wynosi ono od

160 do 320 kilodżuli na kilogram masy ciała, gdy wcześniej, w młodości, było to 500

kilodżuli). Psi senior ma większe zapotrzebowanie na białko i witaminy. Zmysł smaku

ulega stopniowemu stępieniu; dlatego niektórzy hodowcy troszkę ?dosmaczają? swoim

psim staruszkom ich porcje, dodając do nich odrobinę soli albo wręcz dolewając do

nich odrobinę mięsnego wywaru.

Mówi się, że starego psa nie da się nauczyć nowych sztuczek, ale tak naprawdę to

tylko wygodny mit. Stymulacja psiego umysłu, na poziomie dostosowanym do stanu zwierzaka,

jest nie tylko możliwa, ale i wskazana. Jakieś nowe czynności czy sztuczki na pewno

spodobają się seniorowi, choć do ich nauczenia się będzie potrzebował więcej czasu,

niż dawniej.

Przewodnik na emeryturze

Wszystkie te zasady dotyczą ogółu starzejących się psów ? jednak sytuacja psów przewodników

oraz ich właścicieli jest wyjątkowa.

Pies przewodnik to nie tylko przyjaciel, kumpel, towarzysz. To ciężko pracujące stworzenie,

od którego zależy zdrowie, a czasem nawet i życie, osoby niewidomej.

Pytanie, czy zwierzak w gorszej kondycji (i to taki, o którym wiemy, że przecież

ta jego kondycja się nie poprawi…) może dalej wykonywać swoją pracę jest bardzo

istotne.

Kiedy pies powinien przestać pełnić swoja funkcję? Pewnie każda organizacja szkoląca

i przyznająca psy przewodniki ma jakieś swoje wytyczne, zasady, regulaminy… Ale

przecież to osoba której decyzja bezpośrednio dotyczy powinna mieć głos decydujący;

ona najlepiej orientuje się w sytuacji.

No dobrze, a jeśli dojdziemy do wniosku, że nasz pies powinien przejść na zasłużoną

emeryturę ? co wtedy?

Każdy człowiek jest inny i każda sytuacja jest odmienna. Czasem przez środowiska

osób niewidomych przetaczają się burzliwe dyskusje: co zrobić z przewodnikiem który

nie nadaje się do dalszej służby? Łatwo powiedzieć ? nie nadaje się do pracy; ale

przecież to nie przedmiot, rzecz którą można odłożyć na półkę, zostawić gdzieś, wymienić

na nową.

Z drugiej strony, przewodnik zastępuje osobie niewidomej oczy. Powinien, dla dobra

swojego pana i swojego własnego, być w jak najlepszej kondycji.

W idealnej sytuacji pies przewodnik który się zestarzał zostaje u swojego pana na

zasłużonej emeryturze, tyle, że już w charakterze psa domowego czy towarzyszącego.

I z tej pozycji ewentualnie przygląda się… swojemu pracującemu następcy.

Niektórzy właściciele zastanawiają się, czy taki układ nie będzie dla starego psa

zbyt stresujący ? w końcu inny pies zajmuje jego miejsce w szorkach!

Na pewno początki nie będą łatwe, ale nie zapominajmy, że możliwości fizyczne i psychiczne

naszego weterana stają się coraz mniejsze. Psi staruszkowie lubią dużo spać, są zdecydowanie

mniej aktywni. Jeśli poświęcimy im i ich potrzebom odpowiednio dużo czasu, to takie

przejście odbędzie się w miarę bezboleśnie.

Tak, to sytuacja idealna. Jednak, nie ma co ukrywać, nie każdego stać na utrzymanie

dwóch sporych przecież psów. Nie każdy też podoła takiej sytuacji fizycznie. Zwłaszcza

że nasz psi staruszek może w pewnym momencie wymagać intensywnej opieki z noszeniem

na rękach włącznie. Dlatego nie można potępiać osób które szukają swojemu psu przewodnikowi

dobrego, ciepłego domu na emeryturę. Dobrze, gdy pies zna swojego nowego-starego

opiekuna ? na przykład jest to ktoś z rodziny albo ktoś zaprzyjaźniony. Może zwierzak

bywał też u niego w domu, może zna okolicę? To na pewno złagodzi stres spowodowany

rozstaniem.

Eutanazja

Śmierć psa, nawet jeśli już od dłuższego czasu nie pracował i przebywał u kogoś innego

jest na ogół strasznym przeżyciem. Tak naprawdę większość psiarzy marzy skrycie żeby

? gdy już nadejdzie ten dzień ? ich zwierzak odszedł samodzielnie, bez cierpień i

w znanym sobie otoczeniu. Taka łaska spotka jednak nielicznych z nas. Przed większością

właścicieli psów w pewnym momencie pojawi się jedna z najcięższych decyzji. Kiedy

można ? a raczej trzeba ? pomóc psu odejść. Uśpienie psa to traumatyczne przeżycie

dla jego ludzkiej rodziny, która zawsze usiłuje jak najdokładniej sprawdzić, czy

pies jest już w takim stanie, że jego dalsze życie będzie oznaczać jedynie cierpienie

i to bez możliwości ulżenia mu…

Wielu lekarzy weterynarii mówi, że takie decyzje są podejmowane zbyt późno. Możliwe;

jednak nadzieja umiera ostatnia i ludzie czepiają się nieraz drobnych faktów, drobnych

zdarzeń świadczących o tym że stan psa się ustabilizował albo zdaje się poprawiać,

żeby odsunąć tę ostateczną decyzję w czasie.

Jeśli już nie da rady zwlekać, to zróbmy przynajmniej dla naszego zwierzaka tyle,

żeby jak najmniej się przy tym denerwował. Dobrze byłoby, żeby odchodził w znanym

sobie, przyjaznym otoczeniu, w domu, a nie na zimnym stole w lecznicy weterynaryjnej

? lekarze najczęściej zgadzają się w podobnej sytuacji na wizytę domową. Dobre rady

o zachowaniu spokoju i ukrywaniu emocji są… no właśnie, dobre, ale najczęściej

nierealne.

Opłakiwanie

Jak ludzie przeżywają żałobę? Przeróżnie. Niektórym sprawia ulgę dzielenie się swoim

smutkiem z bliźnimi, inni z kolei zamykają się w sobie, wolą przeżywać żałobę w odosobnieniu.

Jedno jest pewne ? ów okres opłakiwania, przeżycie poczucia straty niczym po śmierci

bliskiej osoby jest stanem absolutnie naturalnym. Na dodatek szalenie indywidualnym

? dlatego nie dajcie sobie wmówić, że wasz smutek ?powinien? zniknąć w określonym

terminie: za trzy dni, za tydzień, za miesiąc. Cierpienie jakie odczuwamy po śmierci

psa kończy się wtedy, kiedy się… kończy ? to znaczy trwa dokładnie tyle, ile w

naszym przypadku trwać miało.

Obecność drugiego, młodszego psa wbrew pozorom ma mały wpływ na nasz stan psychiczny

? to młode życie trwa u naszego boku, ale skończyło się tamto drugie, związane z

naszym wieloma wspólnymi chwilami, wspomnieniami, drobnymi gestami.

Proza życia ? co zrobić z ciałem?

Wydawałoby się, że nie ma tu wiele do gadania; można zostawić ciało naszego wiernego

przyjaciela w lecznicy weterynaryjnej, ba, jeśli pies odszedł w domu, można do takiej

lecznicy zadzwonić i poprosić o przyjazd i zabranie zwłok (w jednej z warszawskich

lecznic usługa taka, dotycząca psa wielkości jamnika, kosztuje około 100 zł). Jednak

nie za łatwo jest to zrobić ze świadomością, że zostaną one poddane utylizacji. W

praktyce oznacza to że zostaną spalone z innymi, jak to się ładnie określa, odpadami

komunalnymi pochodzenia organicznego. Niektóre lecznice za stosowną opłatą oferują

możliwość indywidualnej kremacji. Jednak krematoriów przeznaczonych dla zwierząt

domowych na razie w Polsce nie ma. Przedsiębiorczy bliźni usiłują korzystać z usług

…. czeskich placówek tego typu, jest to jednak dość, przyznajmy, trudne do zorganizowania

pod logistycznym względem.

Cóż innego nam zostaje?

Wzruszamy ramionami: żaden problem, poprosić kogoś o pomoc, pójść z łopatą do ogrodu

(to dla szczęśliwców mających własną posesję i własny skrawek ziemi) albo podjechać

do lasu gdzie ten nasz biedulek tak bardzo lubił spacerować za życia, na pole za

miastem gdzie szalał, uszczęśliwiony swobodą…

I tu natykamy się na gąszcz przepisów które udowadniają nam niezbicie, że oto staliśmy

się przestępcami, a przynajmniej popełniliśmy wykroczenie, bowiem pogrzebanie ciała

psa w takich warunkach jest nielegalne!

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska, Janusz Zaleski, w swojej odpowiedzi

na poselską interpelację nr 3069 w 2008 roku, potwierdził taką interpretację:

?w myśl przepisów ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. o odpadach, zwłoki zwierząt domowych

należy traktować jako odpady komunalne. (…) Zakopywanie zwłok zwierząt domowych

może odbywać się wyłącznie na terenie grzebowisk dla zwierząt, działających za zgodą

powiatowego lekarza weterynarii?.

Odpowiedzią na nasze kłopoty mogłoby być właśnie takie grzebalisko, rzecz w tym,

że jest jeszcze bardzo mało miejsc tego typu.

Dlatego jedynie nieliczni szczęśliwcy mieszkający w rejonie na którym istnieje choć

jeden psi cmentarz mogą rozważyć pochowanie na nim swojego psa. Z początku może się

to wydawać ekscentrycznym posunięciem ? cmentarz dla zwierząt? Coś z powieści Stephena

Kinga, a może raczej z kultowego filmu ?Kochaj albo rzuć?, gdzie w dość karykaturalny

sposób przedstawiono taki cmentarzyk na amerykańskiej ziemi…

W rzeczywistości psie cmentarze to spokojne, miłe miejsca. Tak jest zwłaszcza jeden

z najstarszych działających w Polsce cmentarzyków ? Psi Los, znajdujący się pod Warszawą.

To nawet nie cmentarzyk, to nekropolia, taki polski Perre Lachaise dla zwierząt.

Kilka tysięcy nagrobków i niemal dwudziestoletnia tradycja. Puste pole, którym był

na początku, zdążyło porosnąć dużymi drzewami, nadającymi temu miejscu dostojeństwa.

Cmentarz pełen jest nagrobków, od okazałych, takich jakie stawia się ludziom, do

skromnych miejsc upamiętniających domowego Burka czy Azusię ? kopczyk ziemi otoczony

rollboarderem, płytka z imieniem wypisanym flamastrem, polny kamień z wyrytym napisem…

Na wielu nagrobkach znajdują się zdjęcia ulubieńców. Tu i ówdzie ręka właściciela

? często dziecka albo starszej osoby ? umieściła ulubioną zabawkę psa czy kota. Nagrobki

pozbawione są symboli religijnych, o co stanowczo prosi właściciel cmentarza; za

to lokalną tradycją stają się wetknięte w ziemię kolorowe wiatraczki. Przy powiewie

wiatru cmentarz wydaje się szeptać do odwiedzających.

Lord Byron kazał wyryć na nagrobku swojego psa Botswaina takie słowa:

„Tu spoczywa pies,

który posiadał urodę bez próżności,

siłę bez zarozumiałości, odwagę bez okrucieństwa

i wszystkie cechy człowieka bez jego przywar”

To chyba najlepsze epitafium dla psów ? wszystkich psów, które stanowiły część ludzkiej

rodziny, uczestniczyły w jej życiu, darzyły przywiązaniem choć jednego człowieka

i były przez niego kochane.

Odpowiedz

Komentarz: