Geniusz domowy

Witajcie,

Wiem wiem, bardzo dawno nie pisałem, ale wyobraźcie sobie, że byłem jakiś czas na wakacjach. Niestety, musiałem się rozstać z Asią, która choć mogła mnie zabrać do sanatorium, bo przepisy na to pozwalają, uznała, że będzie mi lepiej u osoby zaprzyjaźnionej. Rzeczywiście, nie narzekałem, ale, jak się domyślacie, tęskniłem okrutnie.

Asia zresztą też. Mówi, że nawet bardziej niż ja…

W każdym razie już znów cieszymy się sobą i wzajemną przyjaźnią.

Wyobraźcie sobie, że wczoraj okazałem się „domowym geniuszem”. Nie, nie obawiajcie się, nie siedziałem cały dzień w domu… Moja genialność wyszła na jaw w pracy. A było to tak… Już po dwudziestej drugiej wracaliśmy do domu i Asia chciała, żebym przed snem załatwił swoje sprawy. Zdjęła mi więc szorki i zapięła długą smycz. Szliśmy zwykłą trasą, która bardziej niż zwykle była zastawiona zaparkowanymi samochodami. Przy okazji przechodzenia przez boczną uliczkę, Asia się zgubiła. Zaczęła szukać drogi laską, a,le ani rusz nie mogła się zorientować gdzie jest. Wiedziała, że nie ma się kogo zapytać, ponieważ wszystkie osoby w najbliższym otoczeniu zdradzały oznaki upojenia alkoholowego lub agresji, a czasem i jednego i drugiego.

Na szczęście w tej dość desperackiej sytuacji wpadła na pomysł, żeby ubrać mnie w szorki. Zrobiła to i ruszyliśmy. Asia nie podawała mi żadnych kierunków. Mówiła tylko: „Naprzód dom”, a ja do domu dotarłem bez najmniejszych problemów.

Teraz już wiecie, dlaczego jestem geniuszem domowym. Do domu trafiam genialnie, nawet bez podawania kierunków, o ile oczywiście jestem w jego bliskiej okolicy. Z drugiego końca miasta mój geniusz mógłby nie wystarczy. (śmiech).

Pozdrawiam Was,

Genialny Bryś

Odpowiedz

Komentarz: