Tajemniczy brunet

Autor: Dorota Ziental

Cześć wszystkim!
Jeszcze się nie znamy, jednak jestem tu , aby zaprezentować Wam swą nieprzeciętną osobowość.
Ale zacznijmy od początku.
Jestem brunetem o pięknych czarnych oczach, podkreślonych niesamowicie długimi rzęsami, mam smukłą sylwetkę, jestem dobrze umięśniony, szeroka klata, wcięcie w tali, jestem wąsaty i uszaty, co by tu się nie rozdrabniać za bardzo, jestem niezwykle przystojny.

Cechuje mnie opanowanie, odporność na stres, inteligencja, umiejętność kreatywnego myślenia, wesoła natura, no i oczywiście gorrrący temperament.
Obecnie mieszkam w Warszawie z Tomkiem i jego dziewczyną- Magdą.
Jako że uczę się swojego fachu, to na Tomka spadają wszystkie domowe obowiązki, podawanie mi jedzenia, sprzątanie, spacery z całą psią ferajną oraz, rzecz jasna, moja edukacja również jest w jego rękach. Niech chłopak przyzwyczaja się, to prawie jak w małżeństwie.
Odwdzięczam mu się zabierając go na długie schadzki, czasami też wyprowadzę z domu Magdę, co by i ona sobie trochę relaksu zażyła.
Z resztą, co tu dużo pisać, dziewczyna ma frajdę idąc po osiedlu z takim włochatym przystojniakiem jak ja.
Mogą się wtedy z Tomkiem nagadać, jestem dobrym słuchaczem i potrafię dotrzymać tajemnicy.
Jak mi zdradzą swoje sekrety, to mogą być pewni, że nikomu nic nie powiem.
Bardzo ich lubię, jednak chciałbym się usamodzielnić, zamieszkać z jakąś fajną, sympatyczną kobitką.
W niedalekiej przyszłości kroi mi się taki związek, poznałem na mieście niezłą blondynę.
Jednak od początku.
Razu pewnego Tomaszek rzecze:

-Idziemy przystojniaku na miasto, umówiłem Cię z dziewczyną.
Pomyślałem sobie, na co mi jakaś dziewczyna, czy źle mi tu, gdzie jestem?
Jednak, poszedłem , żeby nie sprawić przykrości Tomkowi.
Idę tak sobie na stacji metra Politechnika, stukam zawadiacko pazurkami o posadzkę, rozglądam się uważnie, aż tu nagle…
Ulala!!! ale lala!
Nie no, niczego sobie panienka, zgrabna noga, blond długi włos, czarne, duże oczęta, rzęsy prawie tak ładne jak moje.
Stoi z jakimś brzydkim gościem, jak dla mnie, to typowy krawaciarz, włos krótki, opalony, krok bujany, zęby szczerzy, w zasadzie nic ciekawego.
Uratowało go jedno, był z moim kolegą po fachu, więc dałem mu plus, niech się chłopak nie stresuje, bo jeszcze się zapoci .
A więc ostrożnie podchodzę, ona pochyla się, dotyka mnie i pada.
Tak, tak, dosłownie usiadła z wrażenia na mój widok i dotyk na posadce. Nie tracąc czasu, dałem jej buzi, obcałowałem ją, odwzajemniła mi się czochraniem po głowie.
Przywitałem się radośnie z moim starszym kolegą- Rollem, polizaliśmy się i obwąchaliśmy.
Jestem psem przewodnikiem, więc nie mogę nadmiernie się ekscytować w chwilach podobnych do tamtej.
Dałem się też pogłaskać krawaciarzowi, niech ma coś z życia skoro odbijam mu dziewczynę.
Teraz to ja mam za zadanie prowadzić bezpiecznie Dorotkę, tak ma na imię moja nowa miłość.
Tomek ubrał mnie w szorki i pognałem po raz pierwszy z moją Panią przez miasto.
Mój kolega- Roll trzymał się z tyłu.
Nad wszystkim czuwał Tomek, dzięki któremu jestem gotowy do prowadzenia osoby niewidomej.
Jesteśmy już po dziewięciu intensywnych randkach, byłem też u Dorotki na weekend, fajnie było, bardzo mi się podobało, zwłaszcza to, że wreszcie mogłem pohasać z Rollkiem, jeszcze czeka mnie zapoznanie się z Tracey i Colombem, na co już czekam z niecierpliwością.

Co do mojej pracy, to słucham się Dorotki, wykonuję posłusznie każdą jej komendę, to tak jak krawaciarz<smile>
Nagradza mnie pysznymi smakołykami i pochwałami, swoją drogą, ciekawe czy temu troglodycie też daje smakołyki, że taki usłuchliwy i karny?
Spotykamy się regularnie, aby nauczyć się wzajemnego zaufania, wykonywać polecenia, ćwiczyć trudne sytuacje, nabrać doświadczenia w płynnym poruszaniu się w tak zwanej Przestrzeni miejskiej itd.
Kiedy widzę Dorotę bardzo się cieszę, aż cały tańczę, a mordka mi się szeroko śmieje. Uwielbiam pracować, a co bardzo ważne, moja słodka blondi niesamowicie cieszy się na mój widok, pokochała mnie ze wzajemnością.
Odrzuciła białą laskę, złapała za szorki i poczuła wolność, wiatr we włosach i pełen luz.

Tak ma być, w końcu właśnie po to mnie Tomek wyszkolił, poświęcał mi uwagę, pielęgnował, karmił, spędzał ze mną masę czasu i wbijał mi do głowy gdzie i jak mam się zatrzymywać, na co uważać, do czego dążyć, a czego absolutnie unikać.
Wszystko po to by prowadzić bezpiecznie Dorotkę przez zatłoczony świat i dbać o nią jak o największy skarb.
Życie jest piękne, a moje to już wyjątkowo, gdyż mam taką szlachetną misję.

Nasze szkolenie jest świetne, bardzo lubię te zajęcia, chodzimy dosłownie po całej stolicy przez wiele godzin, odwiedzamy różniste miejsca, spotykamy rozmaitych ludzi, znajdujemy się we wszelakich sytuacjach, a to wszystko jest doskonałym egzaminem umiejętności, odporności oraz naszego zgrania.

Roll ze swoim Sebastiankiem zawsze nam towarzyszą, a to dlatego abyśmy nauczyli się pracować równolegle i jednocześnie nie sugerować się sobą, a poza tym, to fajnie jest tak biegać po mieście większą paczką.

To do zobaczenia na ulicach Warszawy!.

Macham grubaśnym ogonem.

Pako.

Pozdrawiam Was,

Pako – przyszły pies przewodnik

Dorota nagradza Paka.

Odpowiedz

Komentarz: