Opowieść o pewnym potworze

Ktoś mógłby pomyśleć, że my z Asią mieszkamy sobie tylko we dwoje w mieszkaniu, jest cisza, spokój miła atmosfera, po prostu sielanka. Niestety muszę wyznać Wam w tajemnicy, że mieszka z nami także potwór.

Na szczęście raczej nieczęsto wychodzi ze swego legowiska czyli z szafy, ale jednak najmniej raz w tygodniu Asia „wyprowadza go na spacer”. Muszę Wam powiedzieć, że on na spacerze robi zupełnie inne rzeczy niż ja. Przede wszystkim spaceruje wyłącznie po mieszkaniu, po drugie, nigdy nie pozostawia po sobie żadnych prezentów. Wprawdzie Asia twierdzi, że jestem do niego podobny, bo wciągam różne jadalne produkty w zasięgu mojego pyszczka i nawet nazywa mnie Zelmer, (a to jest jedno z nazwisk potwora). Jednak go bardzo nie lubię, ponieważ jest dziwny, warczy jednostajnie, wtyka nos we wszystkie kąty i zjada to, co spotka na swojej drodze. Z tym zjadaniem to go nawet rozumiem, bo ja też nie pogardzę okruszkami, ale żeby połykać moją sierść, to już psie pojęcie przechodzi –  smile. Dlatego, jak tylko zobaczę, że wyłania się jego długa, niby słoniowa trąba, z rurą zakończoną włochatą gębą, uciekam gdzie pieprz rośnie. Przecież nie mogę mieć pewności, czy i mnie ten potwór nie pożre. Niby Asia zapewnia, że wszystko będzie w porządku i że przecież trzeba posprzątać, ale ja nie mam zaufania do takich dziwnych, plastikowych, warczących stworzeń.

2 komentarze do “Opowieść o pewnym potworze”

  1. Bastian i smok pisze:

    Uważaj Asiu, aby ogonka potworowi nie przegryzł!!!
    Jak ja odkurzam to wystawiam Smoka na zewnątrz, jak tego nie zrobię to krok w krok chodzi za mną i węszy.
    Kręci go, kiedy tak powietrze na niego dmucha!”smile?
    Pozdrawiam cieplutko.

  2. Klaudia pisze:

    Moja fionka jak mamusia odkuża to albo wskakuje na łużko położy się i leży a czasami szczeka na niego

Odpowiedz

Komentarz: