Red na wakacjach

Dawno mnie tu nie było, bo we wrześniu spędzałem miłe chwile na wakacjach, potem przygotowywałem telewizyjny reportaż o mojej zbliżającej się emeryturze, a ostatnio Jola zaczęła pisać projekty i już myślałem, że jej nie namówię na żaden tekścik. Jednak dzisiaj razem z Anią, no i oczywiście ze mną, oglądała zdjęcia znad morza i znowu odżyły w nas wspomnienia. Oj wakacje, to były piękne dni: plaża, wycieczki, las, mnóstwo ludzi i kilka panienek mojego gatunku.

Z miśką całowałem się ukradkiem nawet podczas pracy. Ona jest taka delikatna i subtelna, że chyba Jola nie połapała się w moim romansie. Tak się cieszyłem, że dawałem upust swojej radości na moim posłanku, metodą „gwałtu Redy”.

Tylko jedno mnie przerażało, a mianowicie schody na trzecie piętro. Tłumaczyłem Joli, że nie chcę ich zobaczyć, ani pokonywać, ponieważ moje wiekowe łapy nie są już tak rącze jak dawniej. W związku z tym zacząłem przyjmować witaminy, przeznaczone dla starszych ludzi. Uznano za pewne, że mi też mogłyby pomóc. Oczywiście, pomogą na nastrój, gdy tabletka zanużona zostanie w przepysznym masełku. A tak nawiasem mówiąc trzysta schodów na latarnię morską pokonałem bez trudu.

Ale wrócę jeszcze do plaży. Sprawdzałem, czy dobrze działa na niej ustawa, podczas tworzenia której też się udzielałem. Owszem bardzo dobrze działa, myślałem chodząc sobie wzdłuż morskiej linii brzegowej w szorkach. Prowadziłem Jolę z zaangażowaniem omijając grzywy morskie, falochrony i kutry zacumowane przy brzegu. Przyznam szczerze, że kiedy mi szorki zdejmowano, to zachowywałem się, jak zwykły pies, wpuszczony do przeogromnej piaskownicyJKopałem dołki i robiłem coś tam jeszcze). A w ogóle to plaża nie jest dobrym miejscem do pracy piesków, bo nie ma na niej ścieżek, a to co trzeba ominąć jest zupełnie inne niż przeszkody w mieście. Dodatkowo krążymy wokół takiej cudownej ilości wody, że od jej widoku labradorowi, czyli mnie, strasznie się w głowie miesza.

I jeszcze mam jedno morskie wspomnienie: siedziałem sobie na plaży i wtedy Jola poleciła mi pójść popływać. „Jak to bez Ciebie” – pomyślałem, a nawet zaprotestowałem w moim psim języku. Agnieszka, która z nami wyjechała, jest lingwistą, dlatego szybko przetłumaczyła mojej Pani, że przecież sam się tam nie wybieram. I wtedy Jola zamoczyła nogi po kostki, a nawet trochę bardziej, czyli do kolan. Wtedy biegałem szczęśliwy wokół niej, brodziłem po wodzie, aż od tego dostałem małpiego rozumu.

Pokażę Wam moje zdjęcia. Zobaczcie, jak fajnie spędzałem urlop.

Fundacja cudownie w tym czasie działała i Jola przekonała się, że zostawiła ją w dobrych rękach.

Dodam na koniec, że dzisiaj Magda, Asia i Bryś występowali z Januszem Weissemw pierwszym Programie Polskiego Radia. Tak właściwie, to Bryś się nie ujawnił, bo on nie umie szczekać na komendę, ale za to Asia o nim opowiedziała i pan Janusz Weiss pozdrowił go na ogólnopolskiej antenie, a to przecież nie byle co!

Przyznam, że byłem z nich dumny. Jola chyba też.

Merdam do Was przyjaźnie,

Red-plażowicz

na Alei Gwiazd z przewodnikiemprzed latarnią w NiechorzuRed kopie dołekRed o zachodzie słońca

Odpowiedz

Komentarz: