Jestem na L4

Witajcie,
Niestety, znów mam problemy zdrowotne i – jak mówi Asia – jestem na L4. Nie wiem co to znaczy L4:dla mnie po prostu jest to mniej pracy, więcej leżenia w domu i wychodzenie tylko na toaletę.
Już mówię, o co chodzi.
W ostatni piątek jechałem z Asią i Anią do Bydgoszczy. Niestety, po przejściu przez zatłoczoną halę, korytarze i schody okazało się, że nie będziemy jechać autobusem, tylko takim długim, głośno ryczącym potworem, który zatrzymuje się z przeraźliwym piskiem, i do którego prowadzą straszne, strome schody złożone z kratek. Bardzo, bardzo tego potwora nie lubię, bo już kiedyś, gdy wysiadałem z takiego czegoś, wyrwałem sobie pazur. A, już wiem, to się nazywa pociąg, ale nawet nie chcę pamiętać tego słowa. Mimo protestów musiałem do niego wsiąść i jakoś mi się udało. W czasie całej podróży leżałem cichutko jak myszka i udawałem, że mnie nie ma. Tylko na stacjach wstawałem nerwowo, ponieważ bałem się wysiadania i za każdym razem myślałem, że to już.
No i niestety przy wysiadaniu stało się. Znów zerwałem sobie pazur, a nawet dwa, tylko że tym razem w tylnej łapie. Tak jak poprzednio pracowałem dzielnie i dopiero na przystanku zaniepokoiło Asię moje nadmierne zainteresowanie łapą. Na pytania zadane ludziom Asia usłyszała, że leci mi krew. Najpierw jednak pojechaliśmy na konferencję, na której Asia miała swoje wystąpienie. No, zgadnijcie, o czym mówiła! Na pewno nie zgadniecie, bo to bardzo, bardzo trudne. Powiem Wam więc: o psach, oczywiście. Dla porządku dodam, że Ania twierdzi, że Asi poszło całkiem dobrze.
Później jeden z organizatorów konferencji zawiózł nas do weterynarza i tam już wcale nie było przyjemnie.
Wieczorem wróciliśmy do Warszawy. Wczoraj Asia pojechała sama na Uniwersytet Warszawski i mówiła, że to straszne przemieszczać się bez mojej pomocy.
Dziś natomiast zjawił się Pan Daniel (ten sam bardzo życzliwy człowiek, który pomagał nam przy okazji poprzedniego wypadku z pazurem) i zawiózł nas samochodem na zmianę opatrunku.
Teraz jest mi lepiej. Leżę sobie i nie liżę łapki, bo przecież dyktuję Asi ten wpis.
Merdam przyjaźnie i macham zdrową łapką,
Bryś rekonwalescent

Odpowiedz

Komentarz: