Jestem dobry w tym co robię.

Autor: Sebastian Grzywacz

Cześć ludziska.
Dziś zdejmą mi gips.
Jak ja się cieszę.
Nareszcie wolność, bieganie, szaleństwa oczywiście z umiarem.
I pozbędę się tej obciachowej smyry z mojej nogi.
Fajnie było nosić skarpetę przez kilka dni, a nie przez miesiąc.
W koło tylko pytania, i to żeby było śmieszniej pytania do mnie a nie Sebka.
– a co ty piesku masz na nóżce?
– pieseczku co ci się stało?
-nieboraku gips masz?
A co, ja umiem mówić?!

Bardzo często ludzie zwracają się do mnie zamiast do Sebastiana.
Niekiedy to już przesada – próbują pytać mnie czy mi nie zimno, czy dobrze mi się prowadzi Sebastiana.
Mam wrażenie że jestem ja Roll, a Sebastian jest na wyposażeniu jak szorki i smycz.
W sumie to mi się to nawet podoba.
W piątek jechaliśmy po pracy do Łomianek na spotkanie z Dorotką.
W autobusie, jakaś miła pani pytała się Sebastiana skąd ja pochodzę?
Jakiej rasy jestem?
Zachwycała się moim futrem, pełnymi miłości oczami koloru bursztynowego.
Sebastian opowiadał jej o mnie i moim szlacheckim pochodzeniu, same komplementy.
Mówił, że uwielbiam pracować, o tym że całą dobe jestem przy nim i że nie wyobraża sobie życia beze mnie.
Na to pan, który towarzyszył pani, zadał pytanie:
-. Przepraszam a gdzie ten pies pracuje?
Sebastian spojrzał panu głęboko w oczy odpowiadając:
– w tej chwili pracuje, ponieważ ja jestem niewidomy.
Pan zmieszał się, prawdopodobnie pomyślał, że zachował się niestosownie.
A tak nie jest, często ludzie, wpadają na nas komentując
– jak chodzisz! Ślepy jesteś?
Sebastian odpowiada, że tak jestem ślepy!!
Wówczas ludzie przepraszają, wręcz kajają się.
Sebek mówi, że nic się nie stało i niech nie przeprasza, ponieważ to nie przez niego nie widzi.
Różni ludzie, różne komentarze.
Tak więc dojechaliśmy do Łomianek.
Dorota wyszła po nas na przystanek, ja widziałem ją jak autobus podjechał.
Sebastian zorientował się, że czeka na nas, ponieważ zacząłem swój taniec.
Wygiąłem się w łuk, machałem ogonem i dreptałem z niecierpliwości w miejscu.
Pospacerowaliśmy, zaprowadziłem ich do sklepu, a potem udaliśmy się do domu.
W sobotę zabrałem ich do restauracji, a co będą tak siedzieć i TV oglądać? to żadna rozrywka!
Oczywiście, tu muszę wykazać się swoimi umjętnościami.
Prowadzę dwie osoby i jestem za nie odpowiedzialny.
Dotarliśmy na miejsce i tu miła niespodzianka.
Właściciel okazał się wielkim miłośnikiem zwierząt.
Przysiadł się do nas, przeszedł z Sebastianem i Dorotą na ty i rozmawiali o mnie i mojej pracy.
Kiedy zjedli deser, wymienili się wizytówkami, pan strzelił, jak to się mówi, z Sebkiem misia poklepując się po plecach.
A Dorotę szarmancko pocałował w rękę.
Zaprosił nas za tydzień.
Niesamowite jak ja działam na ludzi.
gdyby poszli tam sami, nikt nie zwróciłby na nich uwagi.
Lub jak to często bywa, byłyby komentarze typu:
– niewidzieć to największe nieszczęście.
A jak ja jestem, ludzie garną się do Sebastiana, nie patrzą na niego przez pryzmat białej laski.
Mówią:
– ale świetnie pan sobie radzi!
– jesteście niesamowici.
itp. Etc.etc.
Sebastian mówi, że poruszanie się z psem to jak jazda Mercedesem.
Łapie za szorki i jedzie gdzie chce.
To jest piękne, jak ja pomagam Sebastianowi .
Kocham go, a on kocha mnie.
Macham łapką i pozdrawiam.
Rol

Odpowiedz

Komentarz: