Autor Dorota Ziental
Ostatnio Roll opowiedział z oburzeniem mi jak będąc z Dorotką i Sebkiem na weselu ktoś pomylił go z Rottfailerem. Śmiał się, że może teraz mnie ktoś weźmie za np. Dobermana.
I o zgrozo, długo na to nie czekałem…
Byłem w moim nowym domu dopiero jeden dzień, a już Pani Lidka- pomoc domowa powiedziała, że idąc ulicą została zagadnięta przez znajomą:
„Czy ci ludzie, u których pracujesz mają nowego psa?”
Na to Pani Lidka:
„Tak, to jest pies- przewodnik Dorotki”
Dama owa z zaciekawieniem ciągnie dalej:
„Tak? A czy to jest Rotwailar?”
Pani Lidka wyprowadziła ją z błędu uświadamiając koleżankę:
„Nie, to jest Babrador”.
Dorota żartuje, że nawet do mnie pasuje ta nazwa, której pochodzenie może mieć swoje korzenie w babraniu się w mące.
Bardzo lubię podsypiać w kuchni, gdzie unoszą się różne kuszące zapachy. Ostatnio po takiej drzemce wyszedłem cały biały od mąki, która niechcący na mnie się posypała.
Tak więc, jestem Pako- Babrador <Smile>
z kąt ja to znam to spanie w kuchni? Moja Fionka też tam ówielbia spać gdy coś się robi anuż coś spadnie z blatu?