Niezwyczajne skrzyżowanie – kiełbasa zwyczajna

Witajcie,

W naszej najbliższej okolicy, dokładnie mówiąc, po drodze do tramwaju, mamy dość dziwne skrzyżowanie. Nie wiem nawet czy będę w stanie opisać je Wam na tyle dobrze, żebyście sobie je prawidłowo wyobrazili. Jednak przynajmniej spróbuję. Jest to skrzyżowanie dwóch ulic, skrzyżowanie typu „T”, czyli takie, w którym przecznica odchodzi od drogi głównej tylko w jedną stronę, zamiast ją przecinać. Żeby było łatwiej, powiem, że główna ulica nazywa się Płocka, zaś jej przecznica to Zawiszy. Dla mnie – psiego profesjonalisty – taki układ ulic to bułka z masłem, ale jest tam dodatkowa komplikacja. Ponieważ to skrzyżowanie znajduje się przy pętli autobusowej, od ulicy Zawiszy odchodzi jeszcze ukośna – Gostyńska. Kiedy idziemy do tramwaju, musimy najpierw przejść przez Zawiszy, a potem właśnie przez Gostyńską. Kiedyś miałem z tym skrzyżowaniem problem, bo ludzie pokazali Asi chodzenie na skróty (przez dwie ulice od razu) i Asia nawet nie wiedziała, że tam są dwa osobne przejścia. Na szczęście z pomocą treserki ogarnęliśmy ten problem. Długo było bardzo dobrze, ale ostatnio pojawiły się tam duże kałuże i w ogóle coś mnie rozpraszało. W efekcie szedłem właśnie na ukos i za długo prowadziłem Asię po jezdni. Jak się domyślacie, nie jest to bezpieczne, bo na domiar złego, żadne z tych przejść nie ma świateł. Dlatego Asia postanowiła zaradzić problemowi. W tym celu nabyła drogą kupna słuszny kawałek kiełbasy zwyczajnej i pokroiła w smakowite półplasterki. Choć zwykle jeździmy do pracy autobusem, dziś wybraliśmy się tramwajem, żeby poćwiczyć na omawianym skrzyżowaniu. Przeszedłem koncertowo, a za dotarcie do każdego z przejść i chodników dostawałem smakowity kęs zwyczajnej. Całą operację powtórzyliśmy dwa razy, żebym sobie utrwalił. Po trzecim razie natomiast, gdy Asia nakazała mi pójść w prawo, czyli prosto na przystanek tramwajowy, ja zrobiłem piękny zwrot na miejscu i zawróciłem ku skrzyżowaniu. Tym samym przekazałem Asi następujący komunikat: „Z tak pyszną kiełbaską mógłbym chodzić po tym skrzyżowaniu choćby i sto razy”. To oczywiście prawda, jednak Asia udaremniła moje łakomstwo i poszliśmy do tramwaju, a ostatni kawałek kiełbaski dostałem na przystanku.

Mlaszczę przyjaźnie,

Smakosz – Bryś

Odpowiedz

Komentarz: