Dzisiaj Jola ma troszkę gorszy dzień. Chce się jej wypuścić ptaka, takiego pięknego z kolorowym ogonem, większym od siebie. Nazwy tego ozdobnego ptaka wprawdzie nie pamiętam, ale słyszałem, że o nim mówiła. Bo wiecie, moja pani ma taką chorobę oczu, która powoduje ogromny ból i mdłości, a nasila się, między innymi, gdy w powietrzu unosi się papierosowy dym.
Na szczęście Jola dziś żyje, ale, co to za życie, pracuje, była w federacji, wybiera się na tańce i wkłada we wszystko olbrzymi wysiłek. przyczyna jej samopoczucia i bólu jest taka, że ludzie nie rozumieją, słowa „Nie”. Wczoraj kilku samarytan pomagało jej na siłę. Jeden człowiek nawet pchał ją za pośladki w celach rzekomo pomocowych. Może ubrała się na aniołka, a może robiła niewinne miny. Nie patrzyłem na nią, więc nie wiem. Myślałem o swojej pracy. Moja pomoc nie jest taka natrętna. Polega na porozumieniu i spokojnym wykonywaniu komend, a słowo „nie” też rozumiem nawet, kiedy wypowiadane jest w zwykłej ludzkiej mowie.
Już Wam pisałem, że byliśmy w stanach. Nie będę tego miejsca bardzo gloryfikował, bo tam też nie każdy wie, jak pomóc niewidomemu, ale wydawało mi się, że z Joli decyzjami amerykanie bardziej się liczą.
A dlaczego bolą ją te oczy? Bo Jolę próbowała przeprowadzić Pani z papierosem i nie pozwoliła jej odejść. Myślę, że poradziłbym sobie bez podpowiedzi, choć ciepło było i potrzebowałem czasu – chciałem się trochę zastanowić, przyjrzeć z bliska przeszkodzie, którą trzeba pokonać. Dumam sobie: dlaczego Jola tak musie się tłumaczyć. Ja tam się z nią dobrze komunikuję. Wiem, że o coś prosi, to robię, a jak słyszę „nie”, to „nie”.
Widziałem, co dzieje się czasem z Jolą i nic, co ludzkie nie jest mi obce. Oczywiście rozumiem, że na pogodę może nie ma ona wpływu, ale unika papierosów, jak ognia i z pewnością ludzie nie rozumieją przyczyny. Według mnie nie muszą. Niech sobie myślą, że przesadza.
Kiedy mówiła Ani o swojej kulturalnej odmowie pomocy, Ania nie wierzyła, że wszystko odbyło się pokojowo. No, a dziś już Jola komunikowała się skutecznie wypowiadając słowa, po których ludziom otwierały się usta, bo przecież wygląda niewinnie. A może wystarczyłoby zwykłe słowo „nie”. Ludzie słuchajcie, co mówią niewidomi, przecież oni naprawdę mają duże doświadczenie w poruszaniu się bez wzroku i korzystaniu z pomocy przechodniów.
Rozumiem Was, że macie dobrą wolę, ale uwierzcie mi, że osoba niewidoma może sama zdecydować, czy potrzebuje pomocy, czy też nie.
Pozdrawiam i macham łapką przyjaźnie,
Red
rodem z hasła wyborczego: papierosom nie, wypuszczaniu ptaków nie, możliwość wyboru tak