Szczęśliwa trzynastka!

Hello!!!
Szczęśliwa trzynastka!
Autor: Sebastian Grzywacz

Pamiętam to jak dziś.
06.01.2011 zaczynam swoją karierę psa-przewodnika.
p.Agnieszka zabiera mnie do Warszawy, wsiadamy do pociągu i jedziemy do Pruszkowa.
Wysiadam i myślę sobie: gdzie ja kurde jestem!
Koniec świata, zadupie i co ja mam niby tutaj ćwiczyć?
Ruszamy, idę chodnikiem, moją uwagę przykuwa człowiek w zielonej kurtce. Zimno, śnieg pada, ślisko! Uśmiechnięty, wyluzowany, typowy Warszawiak spod Warszawy.
Wiecie, taki, co chodzi jak typowy krawaciarz.
Sztywny kark, wysoko uniesiona głowa.
Prawy bark, lewa noga.

Roll podczas pieszczot. Roll podczas pieszczot 2 Myślę sobie: oszalałem, gdzie ja jestem.
A tu koleś podchodzi do Agnieszki, wita się i pyta czy może mnie pogłaskać?
Agnieszka zgadza się i ja doznaję szoku, jak to może mnie pogłaskać, przecież mnie nie wolno głaskać obcym?
Idziemy do jego domu, wchodzę na podwórko i kolejny cios w moją psychikę.
Zza domu wynurza się coś dziwnego.
Jest czarne, ma irokeza, cztery krótkie łapki.
Taki 120 kg bulterier.
Tak zwany bezkarkowiec.
W zasadzie, to ciężko rozpoznać, gdzie przód a gdzie tył.
Gdyby się nie odezwał, nie wiedziałbym czy z du.. nie rozmawiam..
Stoję jak wryty,
W końcu odzywa się
– chrum, chrum.
Zwariował, co on zagadał, uszy mi opadły.
Potem się dowiedziałem, że ten dziwny stwór jest Chińską świnią zwisłobrzuchą.
A ten człowiek, to Sebastian, mój nowy pan.
Ja, pies ze szlachetnego rodu, wykonuję tak zacną pracę i mam mieszkać na wiosce, gdzie świnia biega po podwórku, a sąsiadka kury ma.
Masakra, to przekraczało granice mojego światopoglądu.
Wszedłem do domu, a tam taki mały ludek jak mnie nie złapie za uszy, wytarmosił mnie jeszcze trochę tej jego miłości i bym jak spaniel wyglądał.
To Franuś, syn Sebastiana, jest tym malutkim ludkiem.
Sebastian wydał mi pierwsze komendy. Posłuchałem, jednak cały czas zerkałem na Agnieszkę.
Zwiedziłem cały dom, wypiłem wodę, ubraliśmy szorki i poszedłem z nimi.
Sebastian oddał laskę, złapał za szorki i pognaliśmy przed siebie.
Tak zaczęła się nasza miłość.
Od kwietnia mieszkam u Sebastiana, jestem jego oczami, nie tylko na ulicy, ale też w domu i na podwórku.
Darzymy się nawzajem niesamowitym uczuciem –
Czystą i bezkonfliktową miłością.
Jesteśmy zgrani. Sebastian zaczyna wydawać komendę, a ja tak szybko reaguję.
Prowadzę go bezpiecznie, nie oczekuję poklasku.
Robię to co lubię, a w zamian otrzymuję najcenniejszą rzecz na świecie – Miłość.
Teraz z dumą mogę powiedzieć, że jestem Warszawiakiem spod Warszawy.
Nucę sobię prowadząc Sebka:
Jestem pies-przewodnik rodem ze żbikowa.
Każdy inny pies przy mnie się chowa.
Chodzę po chodniku, robię zakręty.
Omijam przeszkody, w uśmiechu pokazując swe nieskazitelnie białe zęby.
Jestem Roll pies ze żbikowa, żaden smakołyk na trawniku przedemnaą się nie uchowa.
Chodzę na spacery,
Lecz Sebek zna te moje numery.
Jestem najlepszy taka moja dola.
Codziennie gnam do Warszawy, gdzie Sebastian pracuje w fundacji „Vis Maior”
Są tam moi przyjaciele.
Razem grzecznie czekamy na kolejne wyzwania.
Jestem szczęśliwym psem, gdyż mój pan dzięki mnie odzyskał wiarę w siebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Macham łapką.
A właściwie czterema bez gipsu.
Roll.

Odpowiedz

Komentarz: