Po świętach

Dla mnie każde święta to, nie da się ukryć, czas wakacji. Asia jest wtedy w domu rodziców, a tam aż tak często nie wyrusza w samodzielne podróże. Oczywiście nieraz też gdzieś chodzimy, ale jednak dużo rzadziej niż w Warszawie. Mogę wtedy błogo poleniuchować i pobiegać po ogrodzie. Tak było i w te święta. Muszę się jednak Wam pochwalić, że żadnego przysmaku nie uszczknąłem ze świątecznego stołu, a symfonia zapachów była niebylejaka. Oczywiście dostałem od Asi kawałek świątecznej szynki, jednak żadnej samowolki nie uskuteczniłem.

Jestem z siebie dumny.

Merdam przyjaźnie,

Bryś

Odpowiedz

Komentarz: