Ręka w rękę z rowerzystą

Dzień doBryś wszystkim,

Dziś nie pracuję, bo jest bardzo gorąco i dlatego nie musimy iść z Asią do pracy. Ale to tylko ja mam tak dobrze, bo \asia pracuje mimo, że nie poszła do biura. Postanowiłam więc dotrzymać jej towarzystwa i popracować pisarsko z nią razem.

Opowiem Wam pewną historię, która nie jest dla nas przyjemna. Ale do rzeczy.

W poniedziałek Asia wyszła z pracy razem ze swoją koleżanką Beatą. Postanowiły, że zrobią mi spacer, więc Asia prowadziła mnie na fleksi, a Beata  prowadziła Asię. Dobrze, że Asia mocno się trzymała, ale o tym za chwilę. Szłyśmy w stronę ul. Grójeckiej, bo Asia ma po drodze przystanek autobusowy, a Beata idzie na tramwaj. Byłyśmy już na tym odcinku Bitwy Warszawskiej, na którym jest osobna ścieżka rowerowa. My szłyśmy jak najbardziej prawidłowo: tzn. dziewczyny po chodniku, a ja – po trawie. Nagle jakiś rowerzysta jadący chodnikiem, postanowił koniecznie nas wyprzedzić. Przejechał z dużą szybkością tak blisko Asi, że mocno ją uderzył końcem kierownicy. Sam się zachwiał, ale nie upadł, Asia natomiast leżałaby niewątpliwie, gdyby nie trzymała się Beaty. Jednak i tak ręka bolała ją mocno i to nie tylko w miejscu, w które oberwała. Zresztą mówi, że dalej ją boli.

Dlatego, drodzy rowerzyści, apeluję do Was, żebyście bardziej uważali, zwłaszcza kiedy jedziecie po chodniku. Przecież gdyby Asia upadła, mogłoby się stać coś gorszego, a gdyby to był starszy człowiek lub dziecko…. Nawet nie chce się myśleć.

Przykre w tej całej historii jest to, że Asia nie usłyszała słowa przepraszam, nie mówiąc już o zapytaniu, co się stało i ofercie pomocy.

Merdam przyjaźnie i ostrzegawczo –

Bunia  zniesmaczona zachowaniem niektórych ludzi

Odpowiedz

Komentarz: