Przejścia dla pieszych, czyli prośba do kierowców

Witajcie ponownie,

Jestem młodym przewodnikiem i mam krótkie doświadczenie zawodowe, ale chciałbym Wam opowiedzieć o zjawisku, którego nie lubię, a Jola jest nim nawet zirytowana.

Chodzi o to, że gdy przechodzimy przez przejście dla pieszych bez świateł, kierowcy ruszają, zanim zejdziemy z jezdni. Oni wiedzą, że nas spokojnie ominą, ale my musimy uprawiać bieg przez jezdnię, bo się zwyczajnie boimy. Podobno jest taki sport, który się nazywa bieg przez płotki, ale sport na jezdni? – to raczej nie to, czego chcemy. Zresztą ani płotków, ani tym bardziej płotek, na przejściu dla pieszych nie ma.  Z płotką to ja bym sobie popływał, bo jako rasowy labrador uwielbiam wodę. Jak ktoś nas przymusi do szybkiego przechodzenia przez jezdnię, to potrafimy się nieźle zaplątać w gąszczu  samochodów stojących na chodnikach.

Proszę Was, przejeżdżajcie wtedy, kiedy nie ma nas na jezdni.  Jednym słowem, bądźcie mili dla pieszych, nie ważne czy mają dwie, czy cztery nogi.  Zwracajcie uwagę na  wszystkich „tuptaczy”, ponieważ oni nie wygrają z Waszymi żelaznymi rumakami. A mnie i Joli pozwólcie spokojnie i bez stresu pokonywać przejścia dla pieszych.

Pozdrawiam Was.

Maior – wbrew pozorom miłośnik samochodów i Antyradia.

 

Odpowiedz

Komentarz: