Opowieść o “ciut-ludku”

Autor: Sebastian Grzywacz

Hejka,
Opowiem dziś historię o Ciut-ludziach.
Krasnoludki, Skrzaty, Gnomy to są postacie wymyślone, fikcyjne.
Ciut-ludzie naprawdę istnieją, jeden mieszka nawet z nami w domu.
To taki mały ludek, zawsze uśmiechnięty, radosny, skory do psot i zabawy.


Zauważyłem, że bardzo lubi grać w piłke, moim zdaniem nieźle mu to wychodzi.
Sebastian staje na bramce, tak tak nie pomyliłem się Sebek jest bramkarzem, a Franuś( tak na imię ma Ciut-ludek) rozgrywa mecz z Adamem ojcem Sebka.
Wyprowadza podania, przyjmuje i strzela bramkę za bramką, czemu mnie to nie dziwi?
Franuś jest niespełna trzyletnim synkiem Sebastiana.
Franuś z Rollkiem.  Żywe srebro, Sebek śmieje się, że Franuś stosuje bilokację, czyli potrafi być jednocześnie w kilku miejscach.
Kiedy chorowałem Franuś płakał, przychodził do mnie przytulał, całował i mówił, że będę zdrowy.
Bardzo mi to pomagało przetrwać trudne chwile. Po powrocie ze szpitala, tak mnie wyściskał, wycałował, że z wdzięczności wylizałem mu twarz, ale on nie docenił tego, ponieważ wytarł ręką buzię.
Kiedy Sebek usypia Frania, ja leżę obok łóżka i słyszę jak rozmawiają, śmieją się, wygłupiają. Sebek opowiada mu bajki, śpiewa kołysanki.
Z tym śpiewaniem kołysanek to nietrafiony pomysł, myślę, że Sebek swoim śpiewem mógłby leczyć ludzi cierpiących na narkolepsję, a nie dziecko usypiać.
Niech ktoś mu wreszcie powie, że głosu to on nie ma!!!
Niekiedy wzruszające są te ich rozmowy.
Często Franuś prosi, aby Sebek przeczytał mu bajkę z książki. Sebek na to
– Nie mogę przeczytać bajki, gdyż mam chore oczka i nie widzę.
Na to Franuś dotyka Sebka dłońmi do oczu i mówi:- Ja ci oczki wyleczę, będziesz widział i przeczytasz mi bajke!
Słodkie,prawda?Ostatnio Sebastian zagapił się i rozciął sobie głowę o futrynę, Franuś podbiegł i ze współczuciem powiedział:

– Tatuś uważaj jak chodzisz, boli? Pocałuję i nie będzie boleć!
DSCF2127Czasem muszę uciekać przed Franusiem, np. kiedy ma ochotę badać mi uszy lub gdy zbytnio interesuje się moimi zębami podnosząc do granic możliwości moje fafle.

Ostatnio leżałem na trawie, słodko przysypiałem, gdy w pewnym momencie poczułem na sobie szesnaście kilo, owe szesnaście kilo to Franuś, który zapragną przejażdżki wierzchem.
Złapał mnie za uszy, tak jak łapie się lejce, po czym zawołał:
– Wio! Konik! Wio!
Podniosłem się, otrzepałem, Franuś zsunął się z grzbietu, gdy tylko puścił wyimaginowane lejce. Oddaliłem się w pośpiechu, słysząc za sobą tupot małych stóp i nawoływanie:
– Poczekaj, poczekaj jeszcze ja!
Sebek i Adam tłumaczą Franiowi, że mnie to boli i tak robić nie wolno.
W ferworze zabawy Franuś niekiedy zapomina, co mu tłumaczyli, wtedy jestem cierpliwy i wyrozumiały.
Kiedy śpi z Adamem, rano po przebudzeniu wchodzi do pokoju, niosąc tonę zabawek, mówi:
– Cześć Rolluś, kocham cię.
Następnie odkłada zabawki, podchodzi do Sebka śpiącego na łóżku i podnosząc mu powieki zadaje pytanie:
-Tatuś śpisz? Ooo nie śpisz! To się pobawimy.
Nie ważne, że piąta rano, na zabawę nigdy nie jest za wcześnie.
Kiedy Dorotka dzwoni do Sebka, Franuś przejmuje telefon i prowadzi poważną dyskusje, zasypując pytaniami.
-Co robisz? Gdzie byłaś? Kiedy przyjedziesz? Jak się czujesz?
Lubisz mnie? Kochasz mnie?
Opowiada, gdzie był, co robił, tłumaczy, jaki korek był na mieście, kiedy jechał z dziadkiem samochodem.
Dostał w prezencie od Dorotki strój reprezentacji Hiszpanii w piłce nożnej.
W sam raz na finał Euro 2012.
Kiedy Sebek zabiera mnie na spacer, Franuś biegnie po smycz, przypina Sarę i idzie z nami.
Widać, jaki jest dumny prowadząc Sarę, która niemal dorównuje mu wzrostem.
Sara jest bardzo łagodna, wręcz bojaźliwa, ojciec Sebka odebrał ją człowiekowi, który bił ją pod sklepem.
Wyrwał mu smycz, odepchnął i powiedział, aby spróbował jego uderzyć a nie niewinne stworzenie.
Z tego, co wiem osobnik nie skorzystał z możliwości wyładowania swojej agresji na ojcu Sebastiana.
Widać, że Sara jest wdzięczna, opiekuje się Franusiem, chodzi za nim krok w krok.
Oczywiście w bezpiecznej odległości, wszak nie wiadomo, kiedy Franusiowi zachce się pogalopować wierzchem.
Fantastycznie jest usłyszeć w najmniej spodziewanym momencie.
-Rolluś kocham cię!
DSCF2210 Franuś obecnie jest z Adamem nad morzem, zostaliśmy sami we trójkę, ja Sebek i Sara.Tęsknimy za naszym ciut-ludziem.
Dzwonimy do Franusia, Sebek bierze na głośnomówiący telefon i ja słyszę jak opowiada, co robi.
Oczywiście pyta o mnie.
-Jak tam Rolluś? Sarunia?
Do Sebka mówi:

Tęsknisz Tatuś? Ja też. Jutro przyjadę.
Jak mnie woła to liżę telefon wyginam się cały, on cieszy się, kiedy słyszy moje pomrukiwania.
Taka jest historia o Ciut-ludziach i wzajemnej miłości.
Pozdrawiam stęskniony.
Rolluś.
Do następnego.
Wio! Konik! Wio!

2 komentarze do “Opowieść o “ciut-ludku””

  1. marta+kuba pisze:

    Przepiękna historia, aż przeczytałam dwa razy. Pozdro dla Franusia.

  2. Bastian i smok pisze:

    Kochany jest, taki wygadany, radosny.
    Padam niekiedy wykończony życiem Franuś przytula mnie i mówi:
    – Tatuś kocham cię, będzie dobrze.
    Oczywiście, że pozdrowięFranuśa!
    Pozdrawiam Sebek.

Odpowiedz

Komentarz: