Pies przewodnik a dogoterapia

 

Gdy dziecko potrzebuje pomocy…

Jeśli twoje dziecko potrzebuje pomocy, najpierw lekarz/pedagog/psycholog/wykwalifikowany terapeuta musi stwierdzić co dziecku jest i w jaki sposób można mu pomóc.

Tylko ktoś z odpowiednim przygotowaniem zawodowym może opracować program leczenia, rehabilitacji, wspomagania prawidłowego rozwoju dziecka. Zadaniem psa jest zmotywowanie dziecka do określonych zachowań lub pobudzenie przewidywalnych, kontrolowanych emocji – zgodnie z wcześniej ustalonym, nigdy nie przypadkowym programem. Specjalista lekarz/pedagog/psycholog może być dogoterapeutą – sam pies, nawet najlepiej wyszkolony, dogoterapeutą nie jest.

Fakt posiadania najłagodniejszego czy najlepiej wyszkolonego psa nie czyni z właściciela dogoterapeuty.

Jeśli twoje dziecko potrzebuje pomocy – sprawdź przede wszystkim kwalifikacje człowieka, który tę pomoc oferuje. Nie wystarczy, by dziecko przytuliło się do psiego futerka – takich cudów naprawdę nie ma.

Zofia Mrzewińska

Te bardzo rozsądne słowa Zofii Mrzewińskiej – wieloletniej trenerki i sędziego prób pracy Związku Kynologicznego warto sobie wziąć do serca, gdy myślimy o zjawisku zwanym dogoterapią. Zwłaszcza, że – jak żadne – obrosło ono mitami i mylnymi przekonaniami, w czym wydatnie pomagają powstające jak grzyby po deszczu szkoły i szkółki, zapewniające taki czy inny „certyfikat dogoterapeuty” po odbyciu (solidnie płatnego, a jakże) kursu korespondencyjnego czy kilkudniowego szkolenia.

Przytulanie się dzieci w przedszkolu czy szpitalu do psa nie jest dogoterapią, choć może być jedną z jej części. Pokazywanie dzieciom psich sztuczek nie jest dogoterapią. Opowiadanie dzieciom o pieskach także nią nie jest.

Z kolei bardziej zaawansowane działania obliczone na osiągnięcie konkretnego efektu u dziecka z zaburzeniami powinny być prowadzone przez fachowca: lekarza, psychologa, rehabilitanta – lub przynajmniej przez taką wykwalifikowaną osobę ściśle nadzorowane.

Pies w dogoterapii jest – mówiąc brzydko – tylko „narzędziem” (choć oczywiście kochanym i traktowanym podmiotowo, a nie przedmiotowo; tak przynajmniej jest w teorii, bo praktyka czasem się z tą teorią rozmija, niestety).

Ludzie bardzo często nie zdają sobie sprawy, jak dużo kosztuje psa udział w terapii.

Każdy doświadczony dogoterapeuta czy trener potwierdzi ten fakt – ludzie akceptują go, bo celem nadrzędnym jest pomoc ludziom, a nie komfort psów.

Infantylne podejście typu „mój piesek kocha dzieci, świetnie się czuje w ich towarzystwie, więc będzie świetnym pomocnikiem kynoterapeuty” jest – niestety – nierealne.

I tu pojawia się pytanie: czy pies przewodnik może być dogoterapeutą? Czy powinien nim być?

Zacznijmy od tego, że pies przewodnik pracuje, i to ciężko, prowadząc swojego pana nieraz przez wiele godzin dziennie, a już na pewno – towarzysząc mu całą dobę lub poważną jej część. Zadanie, jakie wykonuje, jest oczywiście – po ludzku mówiąc – satysfakcjonujące, ale też bardzo angażujące zwierzaka. Pomysł, żeby ciężko pracującemu psu fundować „drugi etat”, nieważne, czy raz w tygodniu, czy raz w miesiącu, czy co drugi dzień, wydaje się takim z gatunku sadystycznych…

Druga, bardzo istotna kwestia która wydaje się zupełnie niedoceniana przez osoby chcące się zająć tą dziedziną ze swoim przewodnikiem. Otóż pies przez całe życie jest uczony koncentracji na zadaniu.

Ma ignorować otoczenie na tyle, na ile się da. Wszyscy, którzy bulwersują się (i słusznie) z powodu przechodniów przeszkadzających ich psu na ulicy, zaczepiających go, klepiących po głowie, mówiących do niego – zdają się nie rozumieć, że podczas zajęć dogoterapeutycznych nagle będą wymagać od psa czegoś zupełnie innego. Dzieci będą wydawać psu komendy, wchodzić z nim w kontakt fizyczny, karmić go nagródkami, turlać mu piłkę.

Tak, psy to mądre zwierzęta, ale – na litość – nie wymagajmy od nich inteligencji na poziomie człowieka. Nie wprowadzajmy w ich życie aż tak dużego chaosu.

Jeśli osoba niewidoma pragnie zostać dogoterapeutą, powinna nawiązać kontakt z którąś z dużych i doświadczonych organizacji zajmujących się taką działalnością. Dowiedzieć się o to, jak realnie wygląda praca dogoterapeuty, jakie powinien mieć kwalifikacje (a nie ulega wątpliwości, że je mieć powinien), jakie cechy są wymagane od psa – pomocnika.

Jeśli uzna, że podoła tym wyzwaniom – to może zacząć się rozglądać za… drugim psem, którego cechy będą go predestynować do pracy w dogoterapii.

A swojemu przewodnikowi, ciężko pracującemu psu – dać spokój. Może trochę więcej czasu przeznaczając na zrelaksowanie go po pracy?

Naprawdę, musimy się pogodzić z faktem że z psa przewodnika nie będzie dogoterapeuty / służbowego psa tropiącego / pasterza owiec i co tylko nam przyjdzie do głowy. On już ma swoje życiowe powołanie i przeznaczenie.

Paulina Łukaszewska

Odpowiedz

Komentarz: