Dziś, jak zwykle, wsiadaliśmy do metra na stacji Ratusz-Arsenał. Pewien pan złapał Asie za rękę i próbował ją doprowadzić do drzwi. Asia powiedziała, że da sobie radę, więc pan odpuścił. Gdy już weszliśmy do wagonu i Asia wyciągnęła rękę, żeby odnaleźć rurkę do trzymania, pan znowu ją chwycił i nie puszczał, mimo, że tłumaczyła mu, że absolutnie, natychmiast musi się czegoś złapać. Niestety pan uparcie powtarzał: „Tutaj, tutaj”, ale ręka Asi nadal nie znalazła stałego oparcia. Dlatego, kiedy metro ruszyło, oboje prawie się wywrócili.
Wtedy Asia zapytała: „I po co panu to było?”
A on na to: „Ale ja myślałem, że pani chce usiąść!”
Drodzy przechodnie, przy całej Waszej dobrej woli, słuchajcie tych, którym chcecie pomóc, bo oni z doświadczenia wiedzą, jaka pomoc jest dla nich najlepsza.
Ciekawe czy wysnuł właściwe wnioski z tego zdarzenia. Jeśli tak to szkoda, że dopiero po fakcie.
Szkoda słów!!!
Najważniejsze Asiu, że tobie nic się nie stało.
Pozdrawiamy cieplutko.
ja ostatnio natknęłam się na 3 osoby, które umiały zrozumieć, że dam sobie radę… Szłam na śrudce z poznania z panią od oriętacji oczywiście ja szłam sama pani za mną i najpierw mnie jakaś pani zaczepiła potem jeszcze inna pani i pan, ale oni zrozumieli jak im powiedziałam, że dam sobie radę
Dobrze, że są pozytywne wyjątki. Mam nadzieję, że wyjątek nie potwierdza reguły smile. A co do tego Pana to raczej wątpię czy wnioski na przyszłość wyciągnął.