Przekazywany mi przez fundację pies jest rasy labrador i wabi się Kuba – ksywka Kubek.
Odbyłam już z instruktorką i psem 6 zajęć. Moim zdaniem idzie nam dobrze, a efekty są widoczne. Większość spotkań odbywa się w Warszawie, w jej centrum.
Podczas zajęć w pierwszej kolejności nauczyłam się komend i ich wydawania, tych podstawowych, niezbędnych do tego, aby Kuba mógł mnie prowadzić. Nauczyłam się korygować psa, w tym jego zachowania, także umiem wyprowadzać psa na spacer. Pomiędzy ostatnimi dwoma spotkaniami Kubuś nocował ze mną w pokoju gościnnym. Był bardzo zadowolony z mojej obecności, a ja vicewersa. Po spokojnej nocy odbyliśmy pierwszy samodzielny spacer. Po czym z instruktorką ruszylimy do centrum Warszawy oblężonego przez zastępy policji, gdyż był to słynny 11 listopada. Przemierzając ulice natrafilimy na tłum manifestującyh ludzi, wówczas jeszcze nierozszalały. Było to ciekawe dla mnie, bo doświadczyłam tego, że z psem przewodnikiem można sprawnie przejść pomiędzy tłumem. Chodząc z psem czuję się komfortowo, gdyż idąc nie muszę być napięta i bardzo czujna na przeszkody, bo te omija za mnie Kuba. Aktualnie z Kubkiem ćwiczymy precyzję, co do dokładnego wskazywania krawężników i pierwszego stopnia.
no to dalszych sukcesów życzę.
Powodzenia
Oby tak dalej!
To, czego doświadczasz to początki, najlepsze jeszcze przed wami!
PoPowodzenia!
Tak jak zaóważyłam więkrzość psów przewodników to psy. Z czym to jest związane? Czy to tylko przypadkiem?
Miło czyta się Marto o rodzącej się między wami przyjaźni.
Mam nadzieje że Kubek spełni twoje oczekiwania i będziecie niezawodnym tandemem.
Pozdrawiam.
Klałdio, pewnie dlatego że samce są nie zastąpione.”smile”
Dzięki za miłe słowa. Sebastian wrzuć na stronę coś nowego o „smoku”
A ja powiem, że z tymi psami to pewnie przypadek, bo chyba wśród tych piesków, które teraz są małe jest jakaś dziewczynka, a może dwie, bo dziewczynki też są niezastąpione smile.