Kuba informatykiem

Dobrze, że moja pani ma dwa komputery, bo jeden z nich się popsuł i mogę naskrobać parę zdań.
Marta ma naprawdę fajny ten sprzęt, bo on mówi wszystko, co widać na monitorze.
Ja nie potrzebuję takich udogodnień, gdyż w naszym duecie to ja jestem sokole oko, a dla niej jest to niezbędne.
I nie dziwcie się, że ja tak sprawnie piszę na klawiaturze, gdyż towarzyszę Marcie w szkoleniu przygotowującym ją do pracy w zawodzie technika informatyka, oczywiście pomagając jej wcześniej w dotarciu na zajęcia.
Ja i, w tajemnicy mówiąc, Marta to jesteśmy dwa śpiochy, więc wstanie o godzinie około 5.00 rano, aby zdążyć na autobus i zajęcia nie jest łatwe.
Martę budzi budzik w komórce o wspomnianej godzinie, a, ona będąc już ubrana w buty i kurtkę, mnie pół godziny później ściąga z legowiska, normalnie masakra.
Ostatnia taka podróż była jeszcze bardziej niemiła, gdyż padał deszcz, a na domiar złego spotkała nas burza. Wcale się tej burzy nie bałem. Mam wrażenie, że moja pani trochę się bała iść w towarzystwie piorunów i grzmotów, bo co raz powtarzała: idź sobie burzo. Szczęśliwie dotarliśmy na miejsce zajęć, ale oboje wyglądaliśmy jak zmokłe kury.
Muszę przyznać, że, jak dla mnie, zajęcia są nudne, ale przynajmniej można się porządnie wyspać. Marta wręcz na odwrót: słucha z zaciekawieniem, zadaje pytania, a jak trzeba to stuka w klawiaturę. Ja w ogóle się dziwie ludziom ile czasu oni mogą spędzać przed monitorem, przecież jest tyle innych ciekawych zajęć na przykład spacery na już zielonej trawce, zabawy ulubioną zabawką, itd.
Żałuję tylko, że na egzaminie końcowym nie będę mógł podpowiadać mojej pani, bo tak to byśmy trochę pościągali, ale za to będę mocno ściskał pazurki.
Nawiązując do wpisu Bryśka, jakby nie patrzeć mojego brata, o rozmawianiu Asi przez kabelki wkładane do uszu moja pani robi jeszcze coś głupszego. Ona nakłada sobie na ucho takie małe urządzonko bez żadnych kabelków, którego praktycznie spod jej włosów nie widać i rozmawia do niego. Za przeproszeniem wygląda to tak trochę jakby była niecałkiem normalna
Marta twierdzi, że rozmawianie przez telefon przy użyciu słuchawki bezprzewodowej bluetooth jest wygodniejsze w sytuacji, kiedy ma zajęte ręce. Może i racja, gdyż zawsze jak idziemy to lewą ręką trzyma się moich szorek, a drugą ma wolne i spokojnie może wyjmować rzeczy, bądź je oglądać.
Zdarzyło się już tak, że osoby mijające nas myślały, że wywód Marty, wypowiedziany do tego czegoś na jej uchu, jest skierowany do nich. Marta tłumaczyła, rozmawiając przez urządzonko, że po prostu nie jest w stanie danej rzeczy zrobić, bo nie widzi, a jakiś mężczyzna podszedł do niej i powiedział „przecież ja wiem, że pani nie widzi” i musiała wyjaśnić, że rozmawia przez telefon.
Pozdrawiam wiosennie
Jakub Vis Major Dobrze, że moja pani ma dwa komputery, bo jeden z nich się popsuł i mogę naskrobać parę zdań.
Marta ma naprawdę fajny ten sprzęt, bo on mówi wszystko, co widać na monitorze.
Ja nie potrzebuję takich udogodnień, gdyż w naszym duecie to ja jestem sokole oko, a dla niej jest to niezbędne.
I nie dziwcie się, że ja tak sprawnie piszę na klawiaturze, gdyż towarzyszę Marcie w szkoleniu przygotowującym ją do pracy w zawodzie technika informatyka, oczywiście pomagając jej wcześniej w dotarciu na zajęcia.
Ja i, w tajemnicy mówiąc, Marta to jesteśmy dwa śpiochy, więc wstanie o godzinie około 5.00 rano, aby zdążyć na autobus i zajęcia nie jest łatwe.
Martę budzi budzik w komórce o wspomnianej godzinie, a, ona będąc już ubrana w buty i kurtkę, mnie pół godziny później ściąga z legowiska, normalnie masakra.
Ostatnia taka podróż była jeszcze bardziej niemiła, gdyż padał deszcz, a na domiar złego spotkała nas burza. Wcale się tej burzy nie bałem. Mam wrażenie, że moja pani trochę się bała iść w towarzystwie piorunów i grzmotów, bo co raz powtarzała: idź sobie burzo. Szczęśliwie dotarliśmy na miejsce zajęć, ale oboje wyglądaliśmy jak zmokłe kury.
Muszę przyznać, że, jak dla mnie, zajęcia są nudne, ale przynajmniej można się porządnie wyspać. Marta wręcz na odwrót: słucha z zaciekawieniem, zadaje pytania, a jak trzeba to stuka w klawiaturę. Ja w ogóle się dziwie ludziom ile czasu oni mogą spędzać przed monitorem, przecież jest tyle innych ciekawych zajęć na przykład spacery na już zielonej trawce, zabawy ulubioną zabawką, itd.
Żałuję tylko, że na egzaminie końcowym nie będę mógł podpowiadać mojej pani, bo tak to byśmy trochę pościągali, ale za to będę mocno ściskał pazurki.
Nawiązując do wpisu Bryśka, jakby nie patrzeć mojego brata, o rozmawianiu Asi przez kabelki wkładane do uszu moja pani robi jeszcze coś głupszego. Ona nakłada sobie na ucho takie małe urządzonko bez żadnych kabelków, którego praktycznie spod jej włosów nie widać i rozmawia do niego. Za przeproszeniem wygląda to tak trochę jakby była niecałkiem normalna
Marta twierdzi, że rozmawianie przez telefon przy użyciu słuchawki bezprzewodowej bluetooth jest wygodniejsze w sytuacji, kiedy ma zajęte ręce. Może i racja, gdyż zawsze jak idziemy to lewą ręką trzyma się moich szorek, a drugą ma wolne i spokojnie może wyjmować rzeczy, bądź je oglądać.
Zdarzyło się już tak, że osoby mijające nas myślały, że wywód Marty, wypowiedziany do tego czegoś na jej uchu, jest skierowany do nich. Marta tłumaczyła, rozmawiając przez urządzonko, że po prostu nie jest w stanie danej rzeczy zrobić, bo nie widzi, a jakiś mężczyzna podszedł do niej i powiedział „przecież ja wiem, że pani nie widzi” i musiała wyjaśnić, że rozmawia przez telefon.
Pozdrawiam wiosennie
Jakub Vis Major

1 komentarz do “Kuba informatykiem”

  1. klaudia pisze:

    Heh naprawdę to musi fajnie wyglądać a tak na marginesie dodało ci sie 2 razy to samo tzn. Wpis jest powtórzony w jednym wpisi

Odpowiedz

Komentarz: