Drzwi w nieznane

 

Dzień doBryś wszystkim,

Kilka dni temu przydarzyła nam się z Asią bardzo dziwna sytuacja. Szłyśmy sobie o poranku ulicą Chałubińskiego w kierunku Nowogrodzkiej. Trasa już nam znana – przemierzałyśmy ją parę razy i wszystko było ok. Tym razem przyznaję się, że uległam rozproszeniu. Nie pamiętam już co to było, ale już z przejścia podziemnego wyszłam dość niepewnie. Zapomniałam, że trzeba odbić lekko w lewo, żeby ominąć budynek. Normalnie wystarczała komenda „Naprzód” i szłyśmy jak należy. Wtedy jednak nagle znalazłyśmy się w jakimś pomieszczeniu. Od tyłu pchały nas drzwi i Asia nie wiedziała, kiedy i jak się zatrzymamy. Popchnęła mnie tylko do przodu, żeby uchronić mój szlachetny ogon. Na szczęście w końcu stanęłyśmy – dość zdziwione i oszołomione. Dobrze, że w pobliżu znalazł się człowiek, który poinformował nas, że znalazłyśmy się w biurowcu i pomógł nam z niego wyjść.

Cóż, życie psa przewodnika bywa ciekawe, a nawet zaskakujące.

Merdam przyjaźnie –

zaintrygowany Buniolot

Odpowiedz

Komentarz: