Byłem w siódmym psim niebie…

Już od kilku dni namawiałem Asię, żeby opisała szkolenie, w którym oboje uczestniczyliśmy. Jednak ona ciągle ma coś innego do zrobienia. Za to teraz ja śpię i wspominam te miłe chwile przez sen, a ona niech siedzi i pisze.
Szkolenie odbywało się w ośrodku Dworek i Ogród przy ul. Dankowickiej na Bielanach. Jak sama nazwa wskazuje na terenie ośrodka był duży ogród, a to dla nas, psów jest nie do pogardzenia.
To naturalne, że jeśli na szkoleniu była Asia, nie mogło mnie zabraknąć. Powiem Wam jednak, że nie byłem tam jedynym psem. Było nas aż ośmiu, a w porywach dziewięciu, ponieważ codziennie zjawiała się też Jola z Redem.
Musicie wiedzieć, że wszystkie zajęcia były przeznaczone specjalnie dla osób z psami przewodnikami i każdemu uczestnikowi towarzyszył sympatyczny czworonóg. Jak bywa przy takich okazjach, uczestnicy mieli oczywiście wykłady, ale odbywały się też praktyczne zajęcia z dobrze znanymi nam treserkami i instruktorkami orientacji. Podczas praktycznej nauki nie tylko pracowaliśmy, ale mogliśmy też pobiegać, ćwicząc na przykład powroty do naszych właścicieli.
Większość psiaków znałem, ale był też jeden, którego nie widziałem nigdy wcześniej. Wspomniałem na początku, że na terenie ośrodka był ogród. W tym właśnie ogrodzie mieliśmy okazję do wspaniałych biegów i zabaw. Pomagały przy tym treserki i różni fajni wolontariusze. Szczególnie zapamiętałem Martę, trochę dla tego, że była na wszystkich psich bieganiach, a trochę, ponieważ znałem ją wcześniej. Aż trudno opisać jak miło było szaleć z kumplami i kumpelkami… Na pewno zobaczycie to na zdjęciach. Wariowaliśmy jednak nie tylko w ogrodzie, ale zdarzały nam się pokojowe „Pies party”, kiedy to nasze właścicielki sobie rozmawiały, a my, hm, nieco się tarmosiliśmy i urządzaliśmy różne psie figle.
Sama mordka mi się uśmiecha, gdy wspomnę ten cudowny czas…

Odpowiedz

Komentarz: