Z wózeczkiem… z pieseczkiem

Witajcie,

Na ostatni weekend byliśmy z Asią u jej rodziców. Jak zwykle było bardzo miło – miałem okazję pobiegać i nacieszyć się wolnością.

Wracaliśmy Polskimbusem, bo „psem, który jeździł koleją” to ja nie będę. Zresztą Asia też pociągów nie lubi.

Wysiedliśmy i – jak zwykle – przebijaliśmy się przez tłumek współpasażerów, którzy odbierali bagaże z luków. Idziemy tak sobie mozolnie, gdy nagle jedna pani mówi: „uwaga, bo ja tu z wózeczkiem”. „A ja z pieseczkiem” – odpowiedziała Asia ze śmiechem.

Muszę Wam powiedzieć, że moja mordka, choć i tak zawsze pogodna, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

Pozdrawiam Was radośnie w ten deszczowy dzień i merdam przyjaźnie,

Bryś pracujący, który żadnej pogody się nie boi

Odpowiedz

Komentarz: