W Kancelarii Premiera

Witajcie,

Z tych naszych opowieści mogłoby wynikać, że psio-przewodnikowa praca polega głównie na hasaniu po parkach. Nic bardziej błędnego. Każdego dnia wędrujemy po setkach ulic, jeździmy metrem, autobusami, znajdujemy miejsca siedzące itp. Co prawda kiedy już przychodzimy do tak zwanej pracy naszych właścicieli, to właśnie wtedy zaczyna się dla nas słodkie lenistwo, spanie z pochrapywaniem i snami o bieganiu w parkach.

Dziś już w Realu byliśmy z Anią i Jolą w kolejnym miejscu, a mianowicie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czyli premiera.
W zasadzie to ja nie wiem kto to jest Premier, ba nawet nie wiem kto to jest minister.
Domyślałem się, że to ktoś ważny, ponieważ Jola założyła spódnicę, tak spódnicę.
Minus 20 – kończyny do chodnika przymarzają, a Jola w spódnicy.
Dobra, rozumiem, na randkę, aby poświecić zgrabnymi nóżkami, ale tak się poświęcać na jakieś spotkanie do Premiera?
A może ten Premier to jakiś fajny gość i cichaczem dokarmi mnie pod stołem.
Ważne, aby robił to cicho, tak, aby Jola się nie zorientowała.
Jola jest konsekwentna i Premier czy minister – nie ważne – skarci, po łapach da i tyle z karmienia.
Pędziliśmy tam jak zwykle. Oczywiście starałem się prowadzić najbezpieczniej jak umiem. Trudno mi wyczuć, czy bardziej się spieszę niż Jola, czy to ona bardziej ode mnie się spieszy. Na temat przebiegu spotkania opowie Jola, bo nie wiele z niego pamiętam, tylko te super kanapki, które pachniały nad moją psią głową. Jak wracaliśmy do fundacji, to właśnie wychodził z niej Bryś, którego od razu rozpoznałem, a Jola domyśliła się, co widzę, bo Asi piesek pobrzękiwał dzwoneczkiem.

Pozdrawiam moich psich kumpli, ich właścicieli i miłośników naszej strony.

Red

Odpowiedz

Komentarz: