Popychająca życzliwość czyli jak nie pomagać w metrze

Wczoraj, jak zwykle po wyjściu z pracy, poszliśmy z Asią do metra. Zeszliśmy ładnie po schodach. Wiecie, ja to bym mógł Asię do windy zaprowadzić, bo bardzo dobrze wiem co to jest winda i jak do niej trafić, Ale Asia nie chce. Chyba lubi chodzić po schodach smile.

Zeszliśmy więc do metra, przeszliśmy przez bramki, potem jeszcze jedne schody i peron. Wszystko poszło gładko. Stanęliśmy sobie w odpowiednim miejscu czekając na pociąg. Gdy ten przyjechał, zacząłem prowadzić Asię do drzwi. Gdy już byliśmy blisko, starała się znaleźć krawędź drzwi, żeby się przytrzymać i wsiąść, ale nagle jakaś życzliwa dusza popchnęła ją z tyłu, mówiąc „Tu proszę”. Gdy Asia krzyknęła: „Proszę mnie nie pchać”, pani oburzyła się wielce i poszła sobie, a wystarczyło tylko wziąć rękę Asi i położyć na krawędzi drzwi, bo ona o to poprosiła. Najlepiej to w ogóle zapytać, czy pomóc, bo np. niektórzy zupełnie nie muszą się trzymać, kiedy wsiadają do metra, a w znalezieniu drzwi to już nasza psia głowa, łapy i cała reszta. Nawet jak ktoś nie ma psa, to laską drzwi do metra znajdzie spokojnie.

Pozdrawiam,

Bryś

1 komentarz do “Popychająca życzliwość czyli jak nie pomagać w metrze”

  1. Bastian i smok pisze:

    Głupota ludzka nie zna granic.
    To nie jest brak edukacji, tylko brak wyobraźni.
    Oczywiście to ty Asiu jesteś ta zła, ponieważ nie dałaś się wepchnąć do metra.
    Ach te ludki chcące pomagać…
    Szkoda pióra.

Odpowiedz

Komentarz: