Pokaz pracy psów przewodników w ramach programu społecznego “Pomóżmy Razem”

W piątek 13 lipca byliśmy wraz z Jolą i Redem w Krakowie. Udaliśmy się do tego starego grodu, by wziąć udział w imprezie organizowanej w ramach programu społecznego „Pomóżmy razem”, którym objęta jest Fundacja „Vis Maior”. Fundacja dołączyła do niego w zeszłym roku, ponieważ realizuje on podobne cele, tzn. wspiera aktywność osób niepełnosprawnych poprzez pomoc w szkoleniu dla nich psów asystujących. Całe wydarzenie miało miejsce w tesco przy ul. Kapelanka w Krakowie. Pewnie zapytacie, dlaczego akurat tam. Chodzi o to, że sieć hipermarketów Tesco wprowadziła procedury obsługi klientów niepełnosprawnych z psami asystującymi.

Wyruszyliśmy z Asią z Ochoty dość wcześnie, żeby zdążyć na pociąg, ale niestety piątek trzynastego dał o sobie znać, a dokładniej, z powodu awarii tramwaje dość długo nie jeździły i o mało co się nie spóźniliśmy. Udało się jednak dotrzeć na czas. Wsiadanie do pociągu nie jest miłe ani dla mnie, ani dla Asi, ponieważ my wolimy jeździć autobusami. Powiem Wam w sekrecie, że nawet Red, „ojciec” naszego psio-przewodnikowego rodu, nie przepada za tą czynnością. Na szczęście wskakiwanie do pociągu stanowiło tylko niemiły wstęp do bardzo miłej podróży. Asia i Jola siedziały same w przedziale, więc jak się domyślacie my z Redzikiem rozkładaliśmy się na wszystkie możliwe strony. W Krakowie na peronie spotkaliśmy się z Agnieszką, siostrzenicą Joli, która bardzo dzielnie nam pomagała w ciągu całego dnia.

Później poszliśmy odwiedzić Ciocię Joli, gdzie obaj z Redem uzupełniliśmy zapasy wody, upuszczając jej nieco na trawniku smile. Redzik ma w tym domu swoje legowisko, więc od razu poszedł się na nim ułożyć. Ja natomiast pilnowałem się Asi.

Następny „przystanek” to był już cel naszej podróży czyli Tesco przy ul. Kapelanka. Dojechaliśmy tam tramwajem. W samym centrum handlowym o wszystko zadbali organizatorzy: zaprowadzili nas na scenę, gdzie odbywała się impreza, a potem ułożyli dla nas, tj. dla psiaków przewodników, tor przeszkód. Bo wiecie, tak naprawdę to my byliśmy ważniejsi od naszych Pań. One opowiadały o fundacji, o szkoleniu i o pracy psów, ale to my, nie kto inny, mieliśmy tę pracę pokazywać. Najpierw poszedłem ja z Asią. Wszystko wypadło dobrze, choć nie zabrakło śmiesznych momentów. Asia miała mikrofon, żeby wszyscy słyszeli, jak mi wydaje komendy, a poza tym to, co robiliśmy komentowała także p. Katarzyna Dowbor, ambasadorka programu społecznego „Pomóżmy razem”. Kiedy więc Asia wydała mi komendę „ławka” i miałem znaleźć miejsce siedzące, znalazłem jej takie małe, malutkie dziecięce krzesełko. Wszyscy zaczęli się śmiać, a p. Katarzyna powiedziała, że ja wierzę w swoją pańcię, że się na takim krzesełku zmieści i potrafi na nim usiąść. Red, jako znacznie bardziej doświadczony przewodnik z długim stażem, zrobił wszystko perfekcyjnie.

Po naszym pokazie Jola i Asia jeszcze trochę rozmawiały z uczestnikami, np. odpowiadając na  pytania dotyczące pracy psich przewodników i opowiadając różne anegdoty z naszego wspólnego życia. Jola oczywiście zareklamowała psiego bloga oraz zdradziła, dlaczego dziewczyny pomagają nam w pisaniu. Powiedziała, że mamy za długie pazury, a rozstaw klawiatury nie jest dostosowany do psich łap.

Na tym zakończyliśmy udział w imprezie. Przed pójściem na dworzec wybraliśmy się jeszcze na miły spacerek po krakowskim rynku i plantach.

Do Warszawy również wróciliśmy bardzo wygodnie, a już w taksówce jechałem naprawdę jak VIP (Very Important Pies), ponieważ najspokojniej ułożyłem się na siedzeniu. Pan kierowca nie był chyba z tego zadowolony, ale każdy, pies też, lubi czasem podarować sobie odrobinę luksusu.

Pozdrawiam i macham łapką,

Bryś

Odpowiedz

Komentarz: