O tym jak w szpitalu karierę robiłem

Asia wspomniała na swoim blogu, że zrobiłem karierę w szpitalu na Banacha. Tak było istotnie. Gdy Asia spadła ze schodów i okazało się, że to co kapie z jej głowy to nie woda z brudnej podłogi tylko krew, koleżanki Asi zawezwały pogotowie. Ja do tej pory nie wiedziałem co to jest. Teraz już wiem. To taki dość duży biały samochód do przewożenia chorych ludzi. Tak, tak, chorych ludzi, a nie chorych psów, bo właśnie tutaj zaczęła się moja kariera. Gdy wsiedliśmy do karetki, państwo ratownicy stwierdzili, że muszą sobie ze mną zrobić zdjęcie, bo nigdy w karetce psa nie wieźli. W szpitalu czekałem razem z Asią na korytarzu i było mi smutno. Asia była jakaś inna niż zwykle, taka jakby zdenerwowana czy przestraszona, miała krew na ubraniu a na głowie coś dziwnego, taką jakby opaskę. Najpierw była z nami Ania koleżanka Asi, którą też bardzo lubię. Później dołączyła Kasia, nasza sąsiadka, a Ania pojechała do domu. Kiedy zawołano Asię do gabinetu, już chciała dać moją smycz Kasi, gdy pani doktor powiedziała: „To jest pies przewodnik, przecież on jest uczony, żeby być z panią, więc wchodźcie razem”. Weszliśmy. Asi kazano położyć się na takim wysokim wąskim łóżku. Dziwne trochę, bo mówiono na to stół, ale przecież stół jest zawsze szerszy, niezawsze taki długi, no i leżą na nim nęcące przysmaki, a nie ludzie. No, ale niech tam. Te osoby ubrane na biało używały w ogóle wielu nieznanych mi słów, więc pewnie słów znanych też mogły używać w nietypowy sposób. Leżałem koło tego stołu, Asia trzymała moją smycz i dobrze, bo przy jej głowie dłubały coś dwie młode osoby. Widziałem jakieś igły i czułem, że trochę to Asię boli, ale dowcipkowała sobie jak to ona. Jednak myślę, że ze mną było jej raźniej.
Po wyjściu z tego pokoju, trochę jeszcze poczekaliśmy i Asia pojechała na tomografię. Ja nie wiem co to ta tomografia, bo mnie tam nie wpuszczono. Asia jechała tam na wózku, a ja szedłem obok niej z Kasią i oczywiście wzbudzałem w szpitalu niekłamany podziw. A co dopiero gdyby widzieli moją pracę w pełnej krasie czyli gdybym Asię prowadził. Z Kasią bowiem szedłem bez szorek. Dojechaliśmy do tego tomografu i nie pozwolono mi tam wejść. Później czekał nas podobny przemarsz w odwrotną stronę i znów ochy i achy na mój temat. Czułem się jak gwiazda. Na koniec, żeby było śmieszniej, pan ochroniarz się obudził i powiedział, że z pieskiem nie wolno, ale wszyscy łącznie z lekarzami mówili mu, że nie ma racji i przestał się czepiać.
Miło jest być podziwianym i zauważanym, ale takiej kariery nie chciałbym więcej robić…
Merdam przyjaźnie,
Bryś – Gwiazda szpitala na Banacha.

Odpowiedz

Komentarz: