Motorniczy – czyżby nowy zawód dla niewidomych?

Witajcie,

Wczoraj metro jeździło na krótszej trasie i w związku z tym przy placu bankowym musieliśmy się przesiąść do tramwaju. Kiedy razem z Magdą i Jolą podeszliśmy do jego drzwi musiałem się nagle wbić w ziemię, bo dziewczyny już chciały wejść na pierwszy stopień, a tu właśnie ruszył tramwaj. Pomyślałem – Bardzo dobrze, że ktoś tu widzi, czyli, że to ja widzący pies, jestem z dziewczynami, bo motorniczy, to zdaje się nie korzysta ze wzroku. Może pomyślałby ktoś, że tylko ja prowadziłem i dziewczyny nie miały żadnego szczególnego znaku, ale to nieprawda. Oprócz mojej obecności, obydwie były w ciemnych okularach, a Magda trzymała w ręku białą laskę.

Potem podjechaliśmy kawałek i nagle tramwaj stanął w tramwajowym korku, ponieważ zdarzył się wypadek. „Skaczcie, bo jest chodnik” – ktoś powiedział do dziewczyn, ale ja znowu byłem czujny. One nie wiedzą, że ten rzekomy chodnik ma około dwudziestu centymetrów szerokości. Jak im to powiedzieć – pomyślałem. Znowu wbiłem się w ziemię i wtedy Jola wyciągnęła laskę i sprawdziła o co mi chodzi. Dobry pies – powiedziała i jak zwykle w takiej sytuacji zrobiło mi się ciepło na pluszowym sercu. Jednak nie wszyscy ludzie wyszli z tramwaju, który po chwili ruszył powoli w stronę centrum.

Z serdecznymi pozdrowieniami,

Red

Odpowiedz

Komentarz: