Kuba – po chorobie

    Witajcie.
To ja, początkujący przewodnik, Kuba. Właśnie wyzdrowiałem po pięciodniowej chorobie – prawdopodobnie zatrucie. nie miałem apetytu, wymiotowałem i miałem temperaturę. Na szczęście Marta należycie o mnie zadbała.

Zaprowadziła mnie do bardzo miłej pani doktor, która zaaplikowała mi kroplówki i zastrzyki, co grzecznie znosiłem, jedynie przy pomiarze temperatury kilka razy się obróciłem, za co pani doktor uraczyła mnie super smacznymi chrupkami. Tak się rozsmakowałem, że nawet teraz, gdy jestem chory, nie chcę jeść karm innych tylko te, co wtedy, które ponoć drogo kosztują. Marta mówi, że ukruci mi te kulinarne himery, w ten sposób, że będzie mi mniej podawać jedzenia i wówczas będę jadł wszystko jak leci, bo i tak podobno za dużo ważę. Ona i tak jest ze mnie zadowolona, bo nawet, gdy się źle czułem, starałem się jak najlepiej i bezpiecznie ją prowadzić.  Może być ze mnie dumna jeszcze z jednego powodu, gdyż niedawno pomogłem Marcie znaleść na naszym podwórku porzuconego małego szczeniaczka. Ona wzięła go do domu, nakarmiła i dała pić, a nawet, czym byłem sam zaskoczony ,pozwoliła mi się chwilę z nim pobawić. Niestety krótko trwała ta zabawa, bo po telefonie Marty szybko zjawili się strażnicy miejscy i zabrali malucha – narazie do tak zwanej przechowalni, gdzie oczekuje na zgłoszenie się ewentualnego właściciela, a potem prawdopodobnie trafi do schroniska, więc tym sposobem mamy z Martą zaliczoną pierwszą akcję ratowniczą.  To już miesiąc jak z Martą przemierzam śliskie i oblodzone chodniki,. Kilka razy już mało brakowało, a ona by  się wywaliła, ale wspólnymi siłami, znaczy moimi pazurkami, a jej  abesami, trzymamy się dziarsko ziemi.
Pozdrawiam i macham łapką.

Marta Woźniak i Kuba

Odpowiedz

Komentarz: