Filozofia w psim wydaniu

Dziś opowiem Wam o pewnym zdarzeniu, które skłoniło mnie do ogólnej refleksji. Tak, tak, my psy też czasami filozofujemy.

Zacznijmy jednak od początku.

Kiedyś na stacji metra Centrum wsiedliśmy z Asią do windy. Był tam już jakiś pan, który zaczął się mną zachwycać i mówić do mnie jaki to ja jestem śliczny, mądry, itd. Asia powiedziała mu więc, że nie wolno się do mnie odzywać, bo to Mnie rozprasza w pracy.

– No, to, że nie głaskać, jeszcze rozumiem, ale mówić chyba wolno. – Odparł ten pan.

– Nie, też nie wolno, ponieważ nawiązuje się kontakt z psem i to mu przeszkadza. – Tłumaczyła Asianiestrudzenie.

– W takim razie ten pies ma naprawdę pieskie życie…

Sytuacja, którą opisałem powyżej skłoniła mnie właśnie do refleksji. Otóż, uznałem, że moje życie jest psie (przecież jestem psem i nie zamierzam się tego wypierać), ale w żadnym wypadku nie pieskie. Cały czas przebywam z moją kochaną panią, dostaję dobre jedzonko, nagrody za pracę, jestem zadbany, mam swoje zabawki, a przede wszystkim mam miłość Asi i tak zwane poczucie misji. Wiem, że to co robię jest bardzo potrzebne i ważne. Asia powtarza mi często, że beze mnie nie dałaby sobie rady… Powiedzcie sami, jak takie wspaniałe psie życie może być pieskie?!

Macham Wam łapką,

Filozof Bryś

2 komentarze do “Filozofia w psim wydaniu”

  1. marta+kuba pisze:

    Zgadzam się z tobą Bryśku w zupełności.

  2. Bastian i smok pisze:

    Jak to mawia człowiek, który twierdzi, że z jego wykrztałceniem w tym kraju nie ma możliwości pracy. Ferdynant Kiepski.
    „Są na świecie rzeczy, które największym fizjologom się nie śniły”
    „smile”
    Pozdrawiam upalnie.

Odpowiedz

Komentarz: