Biała laska a pies przewodnik – zbędna umiejętność czy pierwszy stopień wtajemniczenia?

Często spotykam się z opinią, że każda osoba niewidoma powinna mieć psa przewodnika, ponieważ taki pies zaopiekuje się właścicielem w domu i na zewnątrz – słowem rozwiąże wszelkie jego problemy, a już na pewno te związane z samodzielnym przemieszczaniem się po ulicach.

Jest to mniemanie tyleż błędne, co powszechne, dlatego warto przyjrzeć się komu i w jakich sytuacjach rzeczywiście może pomóc pies przewodnik. Jednak skupię się szczególnie na tym, jakiej pomocy można oczekiwać od niego na zewnątrz. O domu powiem krótko: pies nie pomaga osobie niewidomej w czynnościach domowych. Nie ma też potrzeby, by prowadził ją w domu. Każdy niewidomy bowiem zna swój dom na tyle dobrze, że porusza się po nim na pamięć, chyba że bardzo niedawno utracił wzrok i nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do nowej sytuacji.

U podstaw twierdzenia, że pies przewodnik to świetne rozwiązanie dla każdego niewidomego leży mit, że dobrze wyszkolone zwierzę potrafi prowadzić swojego pana bez żadnego wysiłku czy „podpowiedzi” z jego strony, bowiem samo wie i decyduje dokąd się udać. A skąd wie dokąd wybiera się osoba niewidoma? W jaki sposób poznało topografię miasta? – To już magia wyszkolenia. Psi przewodnik jest wszak tak inteligentny, że rozumie wszystkie słowa, jakie się do niego mówi, a zatem potrafi zrozumieć podany mu adres i prawidłowo umieścić go w rozkładzie ulic danej miejscowości. Sam też przeczyta numer autobusu, odgadnie na którym przystanku wysiąść, zinterpretuje sygnalizację świetlną na przejściach dla pieszych – o wszystkim pomyśli i zadecyduje, a jego niewidomy właściciel chwyci pałąk uprzęży, pomyśli o niebieskich migdałach i bezpiecznie oraz wygodnie dotrze do celu.

Niestety, żaden, nawet najgenialniejszy pies przewodnik nie będzie posiadał powyższych umiejętności. Jak zatem może efektywnie pomóc osobie niewidomej?

Taki pies rzeczywiście potrafi prowadzić swojego właściciela, omijając przeszkody, nie polega to jednak na bezmyślnym podążaniu za zwierzęciem, lecz na ścisłej współpracy i wzajemnym zaufaniu ludzko-psiego duetu.

Czas więc jasno określić jaką rolę pełni tu człowiek, a jaką pies.

Oczywiście, człowiek stanowi element decyzyjny, bowiem to przecież on wie, gdzie chce się udać i przekazuje to psu wydając mu komendy związane z kierunkami marszu. Żeby powiedzieć czworonogowi, czy ma iść prosto, w prawo, czy w lewo, jego niewidomy właściciel musi mieć dobrą orientację w przestrzeni, to znaczy, przede wszystkim łatwość rozumienia topografii ulic i odnajdywania własnej pozycji w pokonywanym terenie. Jednak dobrze wyszkolony pies przewodnik wykonuje nie tylko komendy kierunkowe, lecz również te związane z odnajdywaniem poszczególnych punktów przestrzeni; są to: przystanki, przejścia dla pieszych, schody, drzwi do budynków, itd. Nie da się niestety, „zaprogramować psa” na odnalezienie na przykład przystanku autobusowego. Po pierwsze, trzeba mu powiedzieć, w którą stronę należy pójść, żeby ów przystanek odnaleźć, a po drugie, komendę „przystanek” wydaje się psu, kiedy wiadomo, że przystanek jest w pobliżu. By sprostać tym wymaganiom, trzeba nie tylko orientować się w terenie, lecz także umieć interpretować sygnały, jakie daje otoczenie. Ponieważ psy przewodniki przyznaje się osobom, które nie mogą wykorzystać wzroku przy poruszaniu, muszą one polegać nie tylko na zdrowych oczach i umiejętnościach psa, ale także na tym, co może na ulicy podpowiedzieć dotyk, słuch czy węch. Tutaj pojawia się kolejny mit na temat psa przewodnika. Głosi on mianowicie, że to pies wie i decyduje, kiedy można bezpiecznie przejść przez ulicę, a kiedy nie. To nieprawda. Decyzja o wkroczeniu na przejście dla pieszych należy do osoby niewidomej, a żeby prawidłowo taką decyzję podjąć, konieczna jest umiejętność interpretacji ruchu ulicznego. Tego właśnie osoby niewidome są uczone podczas kursów orientacji przestrzennej, czyli samodzielnego poruszania się z białą laską. Bez tej podstawowej umiejętności dobra współpraca z psem nie jest możliwa.

Duże znaczenie ma też „wysłuchiwanie” budynków, przystanków czy innych obiektów napotykanych na trasie marszu. Wprawdzie chodząc z psem przewodnikiem, niewidomy nie musi dotykać laską punktów orientacyjnych typu krawężniki, trawniki, budynki, musi jednak mieć jakieś punkty orientacyjne, by wiedzieć, kiedy powinien wydać psu odpowiednią komendę. Jeżeli wie, na przykład, że za budynkiem powinien skręcić w prawo, dobrze, jeśli słyszy, że budynek się już skończył.

I znowu, jest to rzecz, której osoby niewidome uczą się i którą trenują poruszając się z białą laską.

Zresztą podczas pracy z psem może zdarzyć się coś, co sprawi, że pies nie będzie mógł pełnić swojej funkcji przewodnika. Mogą na przykład popsuć się szorki, a niemożność ich użycia uniemożliwi niewidomemu skorzystanie z pracy psa. Bywa też, że pies zachoruje lub dozna urazu, wtedy także trzeba wyciągnąć białą laskę i umieć się nią sprawnie posłużyć, by dotrzeć najpierw z psem do weterynarza, a potem do domu. Zdarza się, że z powodów zdrowotnych pies jest na jakiś (dłuższy lub krótszy) czas wyłączony z pracy. Wtedy również biała laska jest jak znalazł, bo przecież tak jak nie zmuszamy do chodzenia człowieka ze złamaną nogą, tak nie będziemy wymagać od psa z wyrwanym pazurem, żeby pracował, do czego potrzeba nie tylko sprawnego chodzenia, ale przede wszystkim myślenia i koncentracji.

Trzeba dodać, że zarówno w czasie normalnego funkcjonowania jak i w okresie choroby, psa przewodnika należy wyprowadzać na spacery, bowiem, wbrew obiegowej opinii, pies nie zawsze prowadzi i nie zawsze pracuje – musi przecież mieć chwile, kiedy jest zwykłym psem: załatwia swoje fizjologiczne potrzeby, bawi się z zaprzyjaźnionymi czworonogami, wącha drzewa, itd. Kiedy pies nie pracuje, to osoba niewidoma czuwa nad drogą, a nie da się tego zrobić inaczej niż z białą laską, chyba że zawsze towarzyszy jej widzący przewodnik, ale po co wtedy pies. Nie można również dopuścić do sytuacji, żeby zawsze ktoś z bliskich wyprowadzał psa na spacer. Ktoś zaprzyjaźniony może oczywiście pomóc w sytuacjach awaryjnych, jednak jeśli całkowicie przejmie na siebie kwestię spacerów z psem przewodnikiem, zwierzę bardzo szybko uzna go za kogoś atrakcyjniejszego od właściciela, ponieważ spacer to rzecz dużo łatwiejsza i przyjemniejsza niż praca.

Dlatego mylą się ci, którzy sądzą, że jeśli rozważają posiadanie psa przewodnika, nie muszą w ogóle uczyć się poruszania z białą laską. Bez dobrej orientacji w terenie i praktycznej znajomości technik używania białej laski, próba nauczenia się prawidłowej współpracy z psem przypominałaby wchodzenie do domu przez komin zamiast przez drzwi- nie byłaby bezpieczna i najprawdopodobniej zakończyłaby się fiaskiem.

Joanna Witkowska

Odpowiedz

Komentarz: