Dzień doBryś wszystkim,
Może zdziwił Was tytuł tego wpisu, ale to rzeczywiście prawda: moja Asia nie lubi fruwać. Skąd o tym wiem, zapytacie. Odpowiem Wam, że przekonałam się o tym wczoraj, kiedy wracałyśmy z pracy.
Stałyśmy w autobusie, bo nie było wolnych miejsc blisko, a Asia nie chciała chodzić dalej, żebym mogła jej pokazać „ławkę”. Stałyśmy więc w miejscu, gdzie powinny stać wózki. W pewnym momencie kierowca ostro zahamował, a Asia pofrunęła. Cały czas trzymała się poręczy i myślała, że nie zaliczy „odlotu”. Jednak stało się inaczej: poleciała gdzieś w przestrzeń, a zaraz potem wylądowała na podłodze, muszę Wam powiedzieć, że z niezłym hukiem. Jednak przez cały czas nie wypuściła z ręki mojej smyczy. To się nazywa wierność i troska o towarzysza podróży 🙂
Zaraz przybiegli ludzie, pomogli Asi wstać, a potem wysiąść razem ze mną.
Asia mówi, że mocno się poobijała, a najbardziej boli ją ręka. Na szczęście to lewa ręka, więc może na przykład jeść, ale już moją smycz i szorki trochę trudno jej trzymać. Staram się być grzeczna, żeby sprawy nie komplikować. Z tekstem też się streszczam, bo na komputerze też chyba niełatwo Asi pisać.
Asia powiedziała, że od tej pory będzie siadać w autobusach i tramwajach, a ja obiecuję solennie, że będę miejsc skutecznie szukać, a potem je pokazywać.
Merdam przyjaźnie –
Buniolot, który też nie lubi fruwać, choć jest Buniolotem